"Dżozef" - Jakub Małecki
Dresiarz Grzegorz, biznesmen Kurz, stary Maruda i ten Czwarty. Doborowe
towarzystwo w jednej sali szpitalnej. Ich historia byłaby jednak
zupełnie inna, gdyby nie włączył się w nią jeszcze ktoś: Joseph Conrad.
Jego obecność zmienia tutaj wszystko.
Grzesiek Bednar zostaje napadnięty na warszawskiej Pradze i trafia do
szpitala ze złamanym nosem. Tu poznaje trzech mężczyzn, z którymi
wyruszy do swoistego jądra ciemności: pięćdziesięcioletniego biznesmena,
wiecznego malkontenta oraz Czwartego – wielbiciela prozy Josepha
Conrada. To właśnie ten czwarty, Stanisław Baryłczak, stanie się
przyczyną kłopotów. Majacząc, skłania Grzegorza do spisania swojej
„ostatniej powieści”. Opowiada o małym Stasiu powołującym do życia kozła
z drewna, który staje się jego towarzyszem i przekleństwem.
Opowieść Czwartego z każdym dniem jest bardziej mroczna, a przestrzeń, w
której przebywają mężczyźni, zaczyna się kurczyć. Sale znikają, a
ściany zaczynają się do siebie zbliżać – wszystko to potęguje lęki
bohaterów i wzmaga niepokój narastający w czytelniku.
Mocna, wyrazista proza spod znaku realizmu magicznego, a równocześnie
niepozbawiona humoru i satyry. Gdy dodamy do tego wrażliwość językową
autora, otrzymamy świetną prozę ze znakiem jakości Jakuba Małeckiego.
Żródło: www.lubimyczytac.pl
Piękna książka dla miłośników książek, którzy wierzą, że opowiedziana historia może zmienić czyjeś życie.
Jest to moja czwarta książka Jakuba Małeckiego, i jak dotąd, ze wszystkich przeczytanych była najtrudniejsza w odbiorze.
Książka przedstawia dwie historie – Grześka, młodego chłopaka z
osiedla, który trafia do szpitala po pobiciu oraz pana Stanisława
„Czwartego”, pacjenta, który leży na tej samej sali szpitalnej co
Grzesiek. Przez bardzo dużą część książki nie wiedziałam co o niej
myśleć, bardziej podobała i wciągała mnie historia pana Stanisława. Była
to typowa opowieść w stylu Małeckiego. Do historii Grzegorza nie mogłam
się do końca przekonać z tego względu, że pojawiał się w niej realizm
magiczny, którego nie jestem fanką. Aż do końcowych rozdziałów, kiedy to
się okazało do czego ten zabieg prowadził i czego był metaforą.
Te
ostatnie rozdziały mnie zachwyciły i złapały za serce. Pokazały jak
wielkie znaczenie w życiu człowieka mają książki i jak bardzo mogą
wpływać na życie czytelnika. Mogą być lekarstwem na problemy, ukojeniem w
bólu i pociechą. A opowiedzenie historii, którą w sobie nosimy może
przynieść wyzwolenie.
Zostało to pięknie pokazane na przykładzie
pana Stanisława, który dzięki opowiedzeniu swojej historii uwolnił się
od demonów, które prześladowały go przez całe życie.
W „Dżozef”
autor pięknie pokazuje jak wielkie znaczenie ma ludzkie życie.
Udowadnia, że należy żyć jego pełnią, cieszyć się z każdego dnia i
pamiętać, że nigdy nie jest za późno aby zacząć żyć od nowa.
Kolejna absolutnie cudowna książka Jakuba Małeckiego.
„…A
przecież dokładnie takie same objawy dotyczyły ludzi, o których nam
opowiadał. Ludzi zafascynowanych jakąś książką, wariatów, którzy nie
mogą się oderwać od napisanej przez kogoś historii. Czytają coś i przez
to nie śpią, nie jedzą, nie chodzą do kibla, słowem – zapominają o
świecie”. "Dżozef" Jakub Małecki
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz