sobota, 6 kwietnia 2013

Dom cudzych marzeń - Philippa Gregory









Dom cudzych marzeń - Philippa Gregory


Do tej pory Philippę Gregory kojarzyłam tylko z powieści historycznych. Uwielbiam jej książki, których akcja dzieje się podczas panowania dynastii Tudorów, dlatego z ciekawości sięgnęłam po książkę autorki, będącą całkowitym przeciwieństwem jej dotychczasowej twórczości.

Życie Elizabeth było poukładane: poślubiła właściwego mężczyznę, urodziła mu dwoje dzieci i stworzyła dom który stał się obiektem powszechnej zazdrości. Jej synowa, Ruth, nie miała niestety tyle szczęścia: wyszła wprawdzie za mąż z miłości, ale niemal od początku dano jej odczuć, że nie spełnia oczekiwań teściów. Synową i teściową - kobiety tak różne, jakby pochodziły z innych światów - zamiast rodzinnej zażyłości i zrozumienia połączyła sieć kłamstw, intryg i złośliwości.
źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/107652/dom-cudzych-marzen

Książka jest wstrząsająca. Od pierwszych stron czuje się, że wydarzy się coś strasznego. Na pewno jest dramatem a można ją nawet uznać za thriller.

„Dom cudzych marzeń” pokazuje co robi z człowiekiem życie pod ciągłą presją najbliższych. Jak niszczy ciągłe bycie krytykowanym i niedocenianym.

Najbardziej negatywną postacią  książki zdecydowanie jest Elizabeth. Teściowa Ruth uważała się za chodzący ideał i jest święcie przekonana że słuszne jest tylko to co ona za takie uważa. Nie lepiej przedstawiony jest Partick, męż Ruth. Jest wbitym w pychę i rozpieszczonym przez matkę mężczyzną dla którego najważniejsza jest jej opinia i byłby najszczęśliwszy gdyby jego małżonka była taka jak jego rodzicielka.

Ruth jest ofiarą rodziny swojego męża . Przez nich ma opinię złej matki, nie nadającej się do prowadzenia domu kobiety, uważana przez nich za wariatkę i zamknięta na terapii tylko dlatego, że zaszła w niechcianą ciążę i po porodzie dopadła ją depresja. Patrick i jego rodzina, uważali Ruth za osobę, którą łatwo manipulować tylko dlatego, że dziewczyna nie miała swojej rodziny i nie miała się do kogo zwrócić po pomoc.

Książkę czytało mi się dobrze i szybko. Momentami można wyczuć, że intryga jest naciągana i myślę, że w prawdziwym życiu, żadna kobieta nie dałaby się tak traktować jak pozwoliła na to Ruth.  Nie jestem jednak przekonana co do zakończenia książki. Jako czytelnik stojący po stronie Ruth,  podobało mi się ale znów czuję, że jest tu jakieś wielkie naciąganie akcji. Lecz mimo tych małych minusów książkę uważam za dobrą.

Autorka bardzo mnie zaskoczyła tym, że całkowicie potrafiła odciąć się od swojej dotychczasowej twórczości i stworzyć coś zupełnie innego. Jedyną cechą wspólną z jej poprzednimi książkami jest to, że „Dom cudzych marzeń”, podobnie jak pozostałe książki Philippy Gregory czyta się jednym tchem.


poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Pewnego dnia - Emily Giffin










Pewnego dnia - Emily Giffin


Od dawna jestem fanką książek Emily Giffin  dlatego z wielką radością przyjęłam informację o jej nowym opowiadaniu. 

Gdyby pewnego dnia Twój największy sekret wyszedł na jaw?
Gdyby pewnego dnia przeszłość wróciła i zmieniła wszystko?
Gdybyś pewnego dnia dostała szansę, by odbudować najważniejszą więź w swoim życiu?

Pewnego dnia w drzwiach Marianne staje osiemnastoletnia Kirby. Jedno spojrzenie wystarcza i Marianne wie, że odnalazła ją córka. Jej idealny świat rozpada się, a wspomnienia o młodzieńczej namiętności ożywają.
Czy Marianne i Kirby zbliżą się do siebie? Czy zrozumieją, czego chcą? Czy wreszcie odważą się pójść za głosem serca?

Źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/150553/pewnego-dnia

Autorka po raz kolejny mnie nie zawiodła. „Pewnego dnia” czytało mi się równie rewelacyjnie jak wszystkie poprzednie jej książki. A może nawet lepiej, bo w pewnym momencie złapałam się na myśleniu, że to będzie moja ulubiona książka autorki.

Zarówno wydarzenia jak i bohaterowie opowiadania są prawdziwe i przedstawione w bardzo dobry i dokładny sposób. Postacie są realne i popełniają błędy za, które muszą płacić. Zwłaszcza Mariann musi ponieść konsekwencje swoich czynów z przeszłości.  Odnosząca sukcesy, bogata scenarzystka popularnego serialu musi stanąć oko w oko z córką, którą oddała do adopcji 18 lat temu i to spotkanie przewraca jej życie do góry nogami. Do tego musi poinformować o istnieniu Kirby nie tylko swojego obecnego partnera ale również ojca dziewczyny, który nie ma pojęcia o tym, że ma dorosłą córkę.

Kirby jest typową zbuntowaną nastolatką, która coraz bardziej odczuwa że różni się od rodziny, która ją wychowuje i w końcu decyduje, że chce poznać swoich prawdziwych rodziców. 

Od samego początku bardzo polubiłam Kirby i Conrada, biologicznego ojca dziewczyny.  Natomiast momentami irytowała mnie Mariann. Przez większość czasu była miła ale czasami zadzierała głowę, uważała się za lepszą niż inni i generalnie bywała denerwującą snobką.  

Książka porusza bardzo ważne i trudne tematy takie jak nastoletnia ciąża i adopcja. Ukazuje, że najgorsza prawda jest lepsza niż kłamstwo a skrywane tajemnice wcześniej czy później, muszą wyjść na światło dzienne

„Pewnego dnia” jest ciepłą, dobrze napisaną książką, którą polecam wszystkim, którzy chcą spędzić przyjemny czas przy lekkiej książce z morałem.

PS. Ostatnio mam mały zastój na blogu. Związane to jest z tym, że dostałam nową pracę i mam trochę mniej czasu niż wcześniej. Oczywiście czytam cały czas ale nie wyrabiam się z pisaniem notek. Mam nadzieję, że wkrótce wpadnę już w nowy rytm i nadrobię zaległości bo na opisy czekają książki „Legenda: Rebeliant” Marie Lu i „Dom cudzych marzeń” Philippy Gregory.