"Tam gdzie Ty" - Jodi Picoult
Gdy marzysz o dziecku za wszelką cenę…
Po dziesięciu latach małżeństwa i długotrwałych bezskutecznych staraniach o dziecko, Zoe i Max Baxter postanawiają się rozstać. Zoe, ku własnemu zaskoczeniu, znajduje szczęście u boku kobiety, Max szuka pocieszenia w kościele. Lecz marzenie o dziecku trwa, i to, co wydawało się być na wyciągnięcie ręki, przeradza się w starcie światopoglądów i przekonań religijnych, w którym nie ma miejsca na sentymenty.
„Tam gdzie ty” to powieść o trudnych, często bardzo bolesnych wyborach oraz o tym, że każdy ma prawo do szczęścia. Ale czy na pewno? Do książki dołączony jest prezent w postaci płyty – każda z piosenek odpowiada jednemu rozdziałowi powieści, ale jak sugeruje autorka, można dowolnie łączyć lekturę z muzyką.
Coś niezwykle ważnego dla książki, a przede wszystkim dla mnie samej, wydarzyło się w mojej rodzinie. Kiedy pisałam „Tam gdzie ty”, mój syn, Kyle, inteligentny i utalentowany nastolatek, przyniósł mi jedną ze swoich szkolnych prac do przeczytania. Był to esej na temat bycia homoseksualistą. Czy wiedziałam, że Kyle jest gejem? Pewne podejrzenia miałam już , gdy miał pięć lat. Ale to była jego osobista rzecz do odkrycia i ujawnienia. Nie byłam tym zaskoczona tylko bardzo się cieszyłam, że to akceptuje, że jest wystarczająco odważny, by być sobą i podzielić się tym z rodziną…
Jodi Picoult o książce "Tam gdzie ty"
Po dziesięciu latach małżeństwa i długotrwałych bezskutecznych staraniach o dziecko, Zoe i Max Baxter postanawiają się rozstać. Zoe, ku własnemu zaskoczeniu, znajduje szczęście u boku kobiety, Max szuka pocieszenia w kościele. Lecz marzenie o dziecku trwa, i to, co wydawało się być na wyciągnięcie ręki, przeradza się w starcie światopoglądów i przekonań religijnych, w którym nie ma miejsca na sentymenty.
„Tam gdzie ty” to powieść o trudnych, często bardzo bolesnych wyborach oraz o tym, że każdy ma prawo do szczęścia. Ale czy na pewno? Do książki dołączony jest prezent w postaci płyty – każda z piosenek odpowiada jednemu rozdziałowi powieści, ale jak sugeruje autorka, można dowolnie łączyć lekturę z muzyką.
Coś niezwykle ważnego dla książki, a przede wszystkim dla mnie samej, wydarzyło się w mojej rodzinie. Kiedy pisałam „Tam gdzie ty”, mój syn, Kyle, inteligentny i utalentowany nastolatek, przyniósł mi jedną ze swoich szkolnych prac do przeczytania. Był to esej na temat bycia homoseksualistą. Czy wiedziałam, że Kyle jest gejem? Pewne podejrzenia miałam już , gdy miał pięć lat. Ale to była jego osobista rzecz do odkrycia i ujawnienia. Nie byłam tym zaskoczona tylko bardzo się cieszyłam, że to akceptuje, że jest wystarczająco odważny, by być sobą i podzielić się tym z rodziną…
Jodi Picoult o książce "Tam gdzie ty"
źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/122771/tam-gdzie-ty
Przed chwilą skończyłam czytać i tak naprawdę nie wiem co
napisać. Ciężko pisać o książce, która porusza tak wiele bardzo
kontrowersyjnych tematów. Tematów, na które każdy ma swoje zdanie i których
nikomu nie można narzucać.
Mamy tu prawa homoseksualistów, in vitro, bardzo
konserwatywne poglądy religijne, bezpłodność i wiele innych. Wszystko zostało
ukazane w taki sposób, że ciężko jednoznacznie określi po której stronie
jesteśmy i komu kibicujemy. A zakończenie książki jednym może się podobać innym
nie. Wszystko zależy od tego jakie mamy poglądy na pewne tematy.
Mnie przerażał fanatyzm religijny ukazany w książce.
Przerażała mnie nienawiść do ludzi o innej orientacji seksualnej. Strasznie
raziło mnie wykorzystywanie Biblii i interpretowanie jej w taki sposób jaki
akurat był potrzebny. Nie rozumiem jak można wszystko podpierać słowem Bożym i
tłumaczyć to co robimy i co się nam przytrafia w życiu słowami, że „Bóg tak
chciał” i wszystko zwalać na niego.
Co do bohaterów książki, to do nikogo nie poczułam większej
sympatii. Co więcej, miałam wrażenie że są oni jakby trochę niedojrzali.
Przedstawieni są jako 40 letni ludzie a ja czytając łapałam się na tym, że
traktuję ich jakby byli 20 kilko albo 30 latkami. Ich zachowanie, wypowiedzi
momentami wydawały mi się trochę infantylne.
Rzeczą, która bardzo zainteresowała mnie w książce był zawód
który wykonywała Zoe. Muzykoterapia. Kocham muzykę i bardzo podobało mi
udowodnienie, że muzyka ma terapeutyczny wpływ na ludzi. Nie od dziś wiadomo,
że muzyka potrafi poprawiać humor, przywoływać wspomnienia i uczynienie z niej
lekarstwa na różnego rodzaju dolegliwości jest czymś fantastycznym. Na taki
rodzaj terapii sama chętnie bym poszła.
Czytając książki Jodi Picoul zawsze nabieram wielkiego
szacunku dla pracy adwokatów. Fragmenty z przesłuchań świadków są moimi
ulubionymi. Podziwiam ich za to, że potrafią tak szybko reagować na to co się
dzieje na sali sądowej. Że potrafią, czasami za pomocą jednego pytania, wyjść z sytuacji, która
wydawałby się beznadziejna.
Wiem, że moja opinia o „Tam gdzie Ty” nie jest zbyt wyczerpująca ale
naprawdę ciężko mi zebrać myśli po lekturze. Jednak jest to książka, którą
bardzo polecam. Zdecydowanie jest warta przeczytania i wyrobienia sobie
własnych opinii na bardzo trudne tematy.