"Sto dni po ślubie" - Emily Giffin
Ślub bierze się z miłości i z wiarą we wspólną przyszłość z ukochanym mężczyzną. A jeśli to za mało? A jeśli kochamy więcej niż raz? Sto dni po ślubie Ellen spotyka Leo, swoją dawną wielką miłość. Odżywają uczucia ukryte głęboko w sercu. I budzą się wątpliwości - czy jej mąż Andy jest tym jedynym, z którym chce być już zawsze? Czy życie z nim jest tym, czego naprawdę
pragnie? Pewnego dnia Leo proponuje Ellen wspólną pracę... Emily Giffin to amerykańska
autorka bestsellerowych powieści "Coś pożyczonego", "Coś niebieskiego" i "Dziecioodporna". Jej najnowsza książka, "Sto dni po ślubie", podobnie jak poprzednie natychmiast po premierze trafiła na listy bestsellerów m.in. New York Timesa i Amazon.com.
źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/41970/sto-dni-po-slubie
„Sto dnie po ślubie” to już czwarta książka Emily Giffin
którą czytałam i po raz kolejny autorka zafundowała mi bardzo przyjemnie
spędzony czas.
Główną bohaterką książki jest Ellen. Młoda, świeżo
poślubiona pani fotograf, która kocha swojego męża i jest z nim szczęśliwa. Lecz
gdy pewnego zimowego dni na skrzyżowaniu spotyka swoją dawną miłość zaczynają
odżywać dawno zapomniane uczucia do byłego chłopaka.
Książkę czytało mi się naprawdę miło, przyjemne i szybko.
Bardzo polubiłam główną bohaterkę. Zwyczajną dziewczynę, która próbuje dojść do
ładu ze swoimi uczuciami. I właśnie tu pojawił się jeden zgrzyt, który mi przeszkadzał.
Gdyż cały czas miałam wrażenie, że problem Ellen był stwarzany na siłę. Nie
wiem na ile realne jest to aby minięcie się na ulicy z byłym facetem, którego
nie widziało się osiem lat mogło wywołać aż tak ogromne emocje i wątpliwości u
dopiero co zaślubionej mężatki. W dodatku posiadającej cudownego i zakochanego
w niej po uszy męża. Miałam wrażenie że Ellen celowo doszukiwała się problemów
bo do momentu spotkania z Leo wszystko układało się dobrze a później, właściwie
z dnia na dzień zaczęły ją irytować pewne zachowania męża.
Ale muszę przyznać, że autorka nie ułatwiła sprawy bohaterce
bo zarówno jej mąż – Andy jak i Leo, jej były, byli w porządku. Andy jest
kochanym, ciepłym, miłym facetem nie widzącym świata poza swoją żoną a Leo to
taki typowy bad boy. Niby twardziel nie przejmujący się niczym ni nikim a
jednak potrzebujący miłości i ciepła. Chociaż ja od początku stałam po stronie
Andyego byłam ciekawa jakiego wyboru ostatecznie dokona bohaterka.
Lubię czytać książki pani Giffin. Jest to zdecydowanie
literatura damska ,opowiadająca o problemach młodych kobiet ale w sposób bardzo
ciekawy i przystępny. Nie są to durne czytadła tylko proste książki poruszające
tematy ważne dla większości pań. Zwłaszcza 30letnich, gdyż głownie w takim wieku
najczęściej są ich bohaterki.
Zauważyłam też, że książki Giffin mają kilka powtarzających
się wątków. Mianowicie któraś z postaci jest prawnikiem (wydaje mi się, że to
dlatego gdyż sama autorka jest po studiach prawniczych),główna bohaterka jest
zawsze zwyczajną, naturalną młodą kobietą, której jedna z przyjaciółek jest
bogatą i odnoszącą sukcesy kobietą biznesu. Ale mimo tych stałych elementów
bardzo lubię książki tej autorki.
W tej chwili pozostała mi jeszcze jedna zaległa jej książka.
Mianowicie „Dziecioodporna” i mam
nadzieję szybko ją nadrobić bo w październiku do księgarń trafi najnowszy tytuł
„Pewnego dnia”, którą też planują nabyć
i tym samym mieć wszystkie książki Emily Giffin na swojej półce.
Podsumowując kobieca literatura w dobrym stylu :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! I od czasu do czasu dobrze jest przeczytać coś takiego lekkiego dla relaksu :)
OdpowiedzUsuń