niedziela, 16 września 2012

"Sto dni po ślubie" - Emily Giffin










"Sto dni po ślubie" - Emily Giffin


Ślub bierze się z miłości i z wiarą we wspólną przyszłość z ukochanym mężczyzną. A jeśli to za mało? A jeśli kochamy więcej niż raz? Sto dni po ślubie Ellen spotyka Leo, swoją dawną wielką miłość. Odżywają uczucia ukryte głęboko w sercu. I budzą się wątpliwości - czy jej mąż Andy jest tym jedynym, z którym chce być już zawsze? Czy życie z nim jest tym, czego naprawdę
pragnie? Pewnego dnia Leo proponuje Ellen wspólną pracę... Emily Giffin to amerykańska
 autorka bestsellerowych powieści "Coś pożyczonego", "Coś niebieskiego" i "Dziecioodporna". Jej najnowsza książka, "Sto dni po ślubie", podobnie jak poprzednie natychmiast po premierze trafiła na listy bestsellerów m.in. New York Timesa i Amazon.com.
źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/41970/sto-dni-po-slubie

„Sto dnie po ślubie” to już czwarta książka Emily Giffin którą czytałam i po raz kolejny autorka zafundowała mi bardzo przyjemnie spędzony czas.

Główną bohaterką książki jest Ellen. Młoda, świeżo poślubiona pani fotograf, która kocha swojego męża i jest z nim szczęśliwa. Lecz gdy pewnego zimowego dni na skrzyżowaniu spotyka swoją dawną miłość zaczynają odżywać dawno zapomniane uczucia do byłego chłopaka.

Książkę czytało mi się naprawdę miło, przyjemne i szybko. Bardzo polubiłam główną bohaterkę. Zwyczajną dziewczynę, która próbuje dojść do ładu ze swoimi uczuciami. I właśnie tu pojawił się jeden zgrzyt, który mi przeszkadzał. Gdyż cały czas miałam wrażenie, że problem Ellen był stwarzany na siłę. Nie wiem na ile realne jest to aby minięcie się na ulicy z byłym facetem, którego nie widziało się osiem lat mogło wywołać aż tak ogromne emocje i wątpliwości u dopiero co zaślubionej mężatki. W dodatku posiadającej cudownego i zakochanego w niej po uszy męża. Miałam wrażenie że Ellen celowo doszukiwała się problemów bo do momentu spotkania z Leo wszystko układało się dobrze a później, właściwie z dnia na dzień zaczęły ją irytować pewne zachowania męża.

Ale muszę przyznać, że autorka nie ułatwiła sprawy bohaterce bo zarówno jej mąż – Andy jak i Leo, jej były, byli w porządku. Andy jest kochanym, ciepłym, miłym facetem nie widzącym świata poza swoją żoną a Leo to taki typowy bad boy. Niby twardziel nie przejmujący się niczym ni nikim a jednak potrzebujący miłości i ciepła. Chociaż ja od początku stałam po stronie Andyego byłam ciekawa jakiego wyboru ostatecznie dokona bohaterka. 

Lubię czytać książki pani Giffin. Jest to zdecydowanie literatura damska ,opowiadająca o problemach młodych kobiet ale w sposób bardzo ciekawy i przystępny. Nie są to durne czytadła tylko proste książki poruszające tematy ważne dla większości pań. Zwłaszcza 30letnich, gdyż głownie w takim wieku najczęściej są ich bohaterki.

Zauważyłam też, że książki Giffin mają kilka powtarzających się wątków. Mianowicie któraś z postaci jest prawnikiem (wydaje mi się, że to dlatego gdyż sama autorka jest po studiach prawniczych),główna bohaterka jest zawsze zwyczajną, naturalną młodą kobietą, której jedna z przyjaciółek jest bogatą i odnoszącą sukcesy kobietą biznesu. Ale mimo tych stałych elementów bardzo lubię książki tej autorki.

W tej chwili pozostała mi jeszcze jedna zaległa jej książka.  Mianowicie „Dziecioodporna” i mam nadzieję szybko ją nadrobić bo w październiku do księgarń trafi najnowszy tytuł  „Pewnego dnia”, którą też planują nabyć i tym samym mieć wszystkie książki Emily Giffin na swojej półce.

2 komentarze:

  1. Podsumowując kobieca literatura w dobrym stylu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie! I od czasu do czasu dobrze jest przeczytać coś takiego lekkiego dla relaksu :)

    OdpowiedzUsuń