"Fifty Shades Darker" i "Fifty Shades Freed" - E.L. James
Kilka dni temu skończyłam „Fifty Shedes Darker” i nie mogłam
się zebrać żeby opisać moje odczucia. Dwa dni temu skończyłam „Fifty Shedes
Freed” i jeszcze gorzej mi wszystko ogarnąć.
No cóż, przykro mi trochę , że już skończyłam bo bardzo
przyjemnie mi się czytało tą serię. Wiem, że jest to bajka, wiem, że pod
względem literackim jest bardzo słaba
ale nic na to nie poradzę, mi się podobała. Być może dlatego, że
potrzebowałam czegoś bardzo lekkiego co oderwało by moje myśli od moich
problemów a ta książki nadawały się do tego idealnie.
Jedna rzecz jest pewna, w oryginale ta książka nie jest taka
straszna jak w polskim tłumaczeniu. Nie będę się rozpisywała na temat języka
czy stylu jej napisania bo nie jestem filologiem angielskim, nie znam się na
tym ale najważniejsze że nie musiałam krzywić się za każdym razem gdy czytałam
okrzyki w stylu: jasny gwint czy kurka wodna.
Czytając drugą i trzecią część po angielsku, zauważyłam też,
że nawet raz nie natrafiłam na zwrot, który można by było przetłumaczyć jako: Och, Święty Barnabo więc zastanawiam się
czy to był wymysł polskiego tłumacza czy może po prostu używany on jest przez
autorkę tylko w pierwszej części serii.
Co do samej historii to wiadomo, że jest ona nierealna, banalna
i naciągana ale mnie zauroczyła. Nie
wiem co właściwie mi się spodobało ale chyba to, że pokazane zostało jak
człowiek potrafi się zmienić pod wpływem prawdziwej miłości. Jak potrafi przełamać swoje największe obawy
byleby tylko być z osobą którą kocha i
którą chce uczynić szczęśliwą. A to wszystko spotkało Christiana.
Od początku można było oglądać przemianę , która w nim
zachodziła. Stopniowo dowiadywaliśmy się dlaczego Christian był taki a nie
inny, co nim powodowało, że zachowywał się w taki a nie w inny sposób ale dla chęci
bycia z Aną potrafił się wyzbyć swoich potrzeb i ograniczyć je do poziomu,
który odpowiadał jej.
Chciał uchodzić za silnego, bezwzględnego mężczyznę a w
rzeczywistości był słabym, bardzo zranionym w przeszłości chłopcem, który potrzebował
miłości i ciepła mimo tego, że nie chciał się sam przed sobą do tego przyznać.
A to wszystko dała mu Ana.
Bardzo polubiłam Anastazję, która od początku historii
zmieniła się w takim samym stopniu jak Christian. Z cichej, nieśmiałej dziewczyny
stała się silną, odważną kobietą. Wbrew pozorom to ona była tą silniejszą w
związku. To ona była zapewniała Christiana, że go kocha i że go nie zostawi. To
ona spowodowała, że przeszedł tak wielką metamorfozę.
Podobało mi się to,
że Ana nie dała się stłamsić Christianowi. Od początku zapewniała go że nie
będzie mu posłuszna, prowokowała go, kłóciła się z nim i wystawiała jego
cierpliwość na próbę. I to te cechy, spowodowały że Christian się w
niej zakochał. Była zupełnie inna niż poprzednie kobiety z którymi się
spotykał i które robiły wszystko czego sobie zażyczył. Ana potrafiła postawić na swoim i na każdym
kroku udowadniała mu, że nie jest jego Uległą a jego partnerką.
Jeśli mam wybierać to ze wszystkich części najbardziej
podobała mi się część druga. Chyba dlatego, że dużo się tam działo. Najsłabiej
czytało mi się część pierwszą ale zwalam to na słabe tłumaczenie a w części trzeciej
momentami było nudno. Ale generalnie całość oceniam na plus.
Jeśli ktoś potrzebuje bardzo lekkiej książki, która mimo
banalnej i mało realnej treści wciągnie czytelnik i pozwoli oderwać myśli od problemów życia
codziennego, to seria E.L. James jest właśnie tym czego potrzebuje.
Przeczytalem juz dwie czesci i koncze trzecia. Coz, ogolnie spodziewalem sie wiekszego "wow" po calym szumie jaki wytworzyl sie wokol tej ksiazki. Z drugiej strony, to tylko kwestia gustu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://aleksiazka.blogspot.com
Ja uważam że cala ta mega kampania marketingowa tylko zaszkodziła książce. Wydaje mi się że bez tej całej promocji nie byłoby takiego plucia na nią i postrzegania jej tylko przez pryzmat tych wszystkich scen erotycznych z ktorych głownie książka jest kojarzona.
Usuńzadam teraz najglupsze pytanie czy christian i ana w finale będą razem?
OdpowiedzUsuńI to jeszcze jak!
UsuńSama nie wiem dlaczego, ale jestem wielką fanką trylogii. Zgadzam się z Kasią, historia jest dość banalna i powiela mit Kopciuszka, literacko pozostawia wiele do życzenia, ale więź jaką autorka wytworzyła między bohaterami pochłonęła mnie bez reszty.
OdpowiedzUsuńMoja historia na blogu. Zapraszam do siebie!
Mnie rowniez pochłonęła trylogia odrywala mnie od codziennej szarości i czytalam z lekkim dreszczykiem w milym znaczeniu tego slowa :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńMnie rowniez pochłonęła trylogia odrywala mnie od codziennej szarości i czytalam z lekkim dreszczykiem w milym znaczeniu tego slowa :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńMnie rowniez pochłonęła trylogia odrywala mnie od codziennej szarości i czytalam z lekkim dreszczykiem w milym znaczeniu tego slowa :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńMnie rowniez pochłonęła trylogia odrywala mnie od codziennej szarości i czytalam z lekkim dreszczykiem w milym znaczeniu tego slowa :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuń