środa, 12 września 2012

"A jeśli ciernie" - Virginia Cleo Andrews













"A jeśli ciernie" - Virginia Cleo Andrews

 
Dalsze losy rodzeństwa, które spędziło dzieciństwo zamknięte na strychu przez okrutną matkę. Mijają lata. Cathy po swych małżeńskich perypetiach ma dwóch synów, Jory’ego i Barta. To oni opowiadają dalszą historię. Cathy i jej ukochany brat Chris żyją obecnie w związku i adoptują dziewczynkę. Tymczasem do domu obok wprowadza się pewna starsza pani, która interesuje się synami Cathy. Bart często ją odwiedza. Wkrótce dostaje od lokaja tajemniczy dziennik. Lektura zmienia chłopca nie do poznania...
źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/141745/a-jesli-ciernie


Po powalających „Kwiatach na poddaszu” i średnich „Płatkach na wietrze” przyszedł czas na przeczytanie trzeciej części serii Virginii Andrews „A jeśli ciernie”. Niestety, książka mnie nie zachwyciła ani nie powaliła. Faktem jest że przeczytałam ją w ciągu jednego dnia ale głównie dlatego żeby przekonać się co autorka jest w stanie jeszcze wymyśleć.

Jak dla mnie pani Andrews zwyczajnie przekombinowała. Wymyśliła i opisała tak niestworzone rzeczy że w pewnym momencie doszłam do wniosku, że bardziej prawdopodobne było zamknięcie dzieci na dwa lata na poddaszu niż to co działo się w „A jeśli ciernie”.

Wrażenia z czytania książki mogę podzielić na trzy etapy: chaotyczny, interesujący i irytujący. Początek był niezwykle chaotyczny. Czasami było brak płynnego przebiegu akcji i musiałam się  zastanawiać skąd i jak właściwie doszło do pewnych wydarzeń.  Środkowe rozdziały naprawdę mnie zainteresowały i były opisane w dosyć normalny i logiczny sposób.  Natomiast ostatnie rozdziały, gdzie działy się cuda niestworzone, zwyczajnie mnie irytowały i śmieszyły. Tyle nieszczęść, tragedii, nienawiści , okrucieństwa i niestworzonych rzeczy już dawno nie widziałam na kartkach jednej książki.

Średnio podobał mi się pomysł z tym, aby narratorami byłi synowie Cathy,  gdyż czasami dochodziło do absurdalnych sytuacji gdzie w pokoju była Cathy z Chrisem i jeden z chłopców, którego rodzice jakby w ogóle nie zauważali i jakby nigdy nic rozmawiali o rzeczach, które przez lata starali się ukryć. Wolałabym żeby narracja była podzielona również na Cathy, wtedy wszystkiego odnośnie jej wątków dowiadywalibyśmy się z pierwszej ręki a nie z podsłuchiwanych rozmów.

Co do samych chłopców to też nie podobało mi się w jaki sposób zostali przedstawieni. Jory – przystojny, utalentowany, zwinny, mądry, grzeczny, miły. Tak idealny że aż mało realny. Właściwie nie miał żadnych wad. Natomiast Bart to jego całkowite przeciwieństwo. Niezdarny, niegrzeczny, krnąbrny, wszystkiego nienawidził i nie lubił, w dodatku autorka obdarzyła go zaburzeniem, przez które nie odczuwał bólu.

Mimo tego, że Cathy i Chris  zapewniali o tym, że kochają  Barta to jednak bez problemów można było wyczuć że zdecydowanie faworyzują Jorego.  Od początku było widać że Jory był synem idealnym i wymarzonym a Brat był złem koniecznym, które trzeba znosić.  Dlatego nie dziwię się że gdy dzieciak znalazł kogoś kto się nim szczerze zainteresował i dawał poczucie miłości, dał sobie zrobić pranie mózgu i stał się małym psychopatą.

Nie rozumiem do końca po co autorka wprowadziła postać Cindy, gdyż to dziecko nie wniosło do książki absolutnie nic. No chyba że w kolejnej części książki będzie odgrywała jakąś większą rolę.

Mimo tego, że książka mnie nie powaliła, nie mogę odmówić autorce tego, że potrafi tworzyć niesamowity klimat i mimo niestworzonych historii sprawić że czytelnik nie może oderwać się od książki. Zwłaszcza na początku czuje się ciągły niepokój, wszechogarniającą nienawiść i strach. Cały czas towarzyszy przeczucie, że wcześniej czy później musi stać się coś strasznego. Lecz w moim przypadku było tak tylko na początku bo gdy przyszło do kulminacyjnych wydarzeń byłam bardziej zirytowana niż pełna napięcia.

Muszę też wspomnieć o okładce, która mnie zachwyciła. Według mnie jest najładniejszą i najlepszą okładką ze wszystkich dotychczasowych części serii.

Na pewno sięgnę po kolejny tom sagi ale będę sięgała po niego z założeniem że będę czytała bajkę z lekką nutką niepokoju niż thriller, który powali mnie tak jak powaliły „Kwiaty na poddaszu”.

4 komentarze:

  1. na mojej półce leży dopiero pierwsza część. nie wiem kiedy w końcu ją przeczytam i sięgnę po następne tomy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy tom jest niesamowity! Przez bardzo długi czas nie mogłam go wyrzucić z głowy. Bardzo, ale to baaaaardzo polecam!

      Usuń
  2. Szkoda, że widać tu tendencję zniżkową formy, bo tak jak wspomniałam, mam ochotę przeczytać cały cykl, a opinia nie jest raczej zachęcająca. Cóż, zacznę od "Kwiatów...", a potem się zobaczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się zacznie czytać "Kwiaty.." to jestem pewna że się przeczyta cały cykl choćby z samej ciekwości. Poza tym autorka ma tak lekkie pióro że jak już się zacznie czytać to w kilka godzin ma się ogarniętą cała książkę. Jedyny minus to to, że w pewnym momencie przegina i wychodzą tak naciągane i nieprawdopodobne rzeczy że książkę możnaby zaliczyć do fantazy ;)
      Ale, jak przeglądałam Lubimy czytać to większośc opinii jest raczej pozytywna więc to może ze mną jest coś nie tak ;)

      Usuń