poniedziałek, 18 lutego 2013

Pan Lodowego Ogrodu tom I - Jarosław Grzędowicz











Pan Lodowego Ogrodu tom I - Jarosław Grzędowicz

Pan z Wami! Jako i ogród jego! Wstąpiwszy, porzućcie nadzieję. Oślepną monitory, ogłuchną komunikatory, zamilknie broń. Tu włada magia.

Vuko Drakkainen samotnie rusza na ratunek ekspedycji naukowej badającej człekopodobną cywilizację planety Midgaard. Pod żadnym pozorem nie może ingerować w rozwój nieznanej kultury. Trafia na zły czas. Planeta powitała go mgłą i śmiercią. Dalej jest tylko gorzej. Trwa wojna bogów. Giną śmiertelnicy. Odwieczne reguły zostały złamane.
źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/139867/pan-lodowego-ogrodu---tom-i


Od pewnego czasu wpadały mi w oczy recenzje wychwalające pod niebiosa serię Jarosława Grzędowicza „Pan Lodowego Ogrodu”. W końcu i ja uległam i postanowiłam dowiedzieć się o co tyle krzyku.

Vuko Drakkainen – Nocny Wędrowiec, zostaje wysłany z misją ratowniczą w kosmos, na planetę Midgaard. Ma sprowadzić na Ziemię naukowców, którzy wyruszyli z misją badawczą dwa lata wcześniej i do tej pory nie wrócili. Vuko zostaje odpowiednio przygotowany do tej wyprawy. Wczepiono mu cyfral, dzięki, któremu posiadł znajomość języków i obyczajów, potrafi walczyć, nie odczuwa przerażenia i widzi w ciemnościach. Został też, odpowiednio ucharakteryzowany aby nie wyróżniać się na tle mieszkańców. Jednak po przybyciu na Midgaard okazuje się, że nawet doskonałe przygotowanie nie zawsze jest gwarancją powodzenia misji. Drakkainen trafił bowiem, na czas wojny bogów, podczas której dzieją się dziwne rzeczy. Pojawia się magiczna mgła a nadprzyrodzone zjawiska są na porządku dziennym. W dodatku, po dotarciu do stacji badawczej okazuje się, ze dwóch naukowców, których miał uratować, już nie żyją a po pozostałej czwórce ślad zaginął..

Książka zainteresowała mnie od pierwszych stron. Czytało ją się bardzo łatwo i płynnie. Nawet nie zauważyłam kiedy doszłam do połowy opowiadania a później już było z górki. Język jakim jest napisana jest bardzo przyswajalny, ironiczny i dowcipny. To właśnie dzięki niemu książkę czytało mi się z taką łatwością.

Narracja prowadzona jest w pierwszej i trzeciej osobie. Ja wolałam czytać fragmenty, przedstawiane przez Vuko gdyż obfitowały one w dużo dawkę ironii i humoru. Natomiast, dzięki narracji trzecioosobowej, mogłam zobaczyć szerszy obraz rozgrywanych się wydarzeń.

Głównego bohatera książki, Vuko Drakkainena nie sposób nie lubić. Jest postacią bardzo prawdziwą. Stopniowo poznajemy jego przeszłość oraz rozmyślenia nad sytuacją w jakiej się znalazł.

W pewnym momencie, do historii Nocnego Wędrowca, dołącza historia Młodego Tygrysa, następcy tronu Amitrajów i Kirenenów. Jego historia póki co w żaden sposób nie łączy się z historią Drakkainena co na początku dezorientuje czytelnika. Lecz po pewnym czasie zaczyna wciągać i z ciekawością czytałam przygody młodego cesarza, który musi ratować swoje życie po upadku rządów jego ojca. 
Na razie dzieje obu mężczyzn nie mają ze sobą nic wspólnego ale jestem pewna, że przyjdzie moment kiedy ich losy się ze sobą połączą.

Zawsze podziwiam autorów książek fantazy. Fascynuje mnie ich wyobraźnia i sposób tworzenia zupełnie nowego świata od podstaw. Tak samo było w przypadku „Pana Lodowego Ogrodu”. Midgaard jest magicznym miejscem. Pięknym i niebezpiecznym, wypełnianym przez magiczną mgłę i przedziwne stworzenia. A jednocześnie osady wyglądają jak średniowieczne miasta z drewnianymi domami i warowniami z pali na które nabija się głowy wrogów. Również ludzie i panujące wśród nich obyczaje bardzo się różnią od tego co do tej pory znał Vuko.

Ciekawe jest obserwowanie jak Drakkainen radzi sobie bez wszelkich udogodnień cywilizacji, bez przedmiotów i produktów, które na Ziemi są czymś zupełnie naturalnym. Nagle łapie się na tym, że brakuje mu pasty do zębów, kawy czy czekolady. Nie mógł ich ze sobą zabrać gdyż ma zakaz ingerowania w tamtejszą kulturę a gdy szuka substytutów ziemskich przedmiotów, tubylcy podejrzanie się na niego patrzą.

Jedyną rzeczą, która mi przeszkadzała to duża ilość opisów. Rozumiem, że były one niezbędne do tego aby czytelnik mógł zobaczyć świat, taki jakim widział go autor lecz czasami bardzo spowalniały akcję i zaczynało być nudno.

Książka może nie porwała mnie tak bardzo jak spodziewałam się po przeczytaniu większości recenzji ale czytałam ją z dużym zainteresowaniem i przyjemnością. Dlatego jestem pewna że niedługo sięgnę po drugi tom przygód Vuko Drakkainena. Tym bardziej, że autor zafundował czytelnikom takie zakończenie, że wprost nie można poprzestać na pierwszym tomie nie dowiadując się co będzie dalej.

3 komentarze:

  1. tematycznie dość ciekawa, może w wolnym czasie skusze się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie przez te wszystkie pozytywne recenzje ostatnio mam na nią wielką ochotę. Książka zapowiada się bardzo ciekawie i już nie mogę się doczekać, aż ją gdzieś dorwę ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Autor takie zakończenia funduje w każdym tomie ;).

    OdpowiedzUsuń