Excalibur - Bernard Cornwell
Rebelia Lancelota zostaje stłamszona, jednak małżeństwo Artura chyli się ku upadkowi. Kolejną plagą nękającą Brytów, zwłaszcza tych, którzy nie chcą rezygnować z dawnych wierzeń, jest szerzące się niczym zaraza chrześcijaństwo. Wydaje się więc, że przejście starzejącego się Artura na nową wiarę jest tylko kwestią czasu...
Merlin, Największy z Druidów, orzekł, że bogowie opuścili Królestwo, a Saksońscy władcy nie mogą zostać pokonani, bez ich pomocy. jedyne, co może ich przywrócić to krwawa ofiara, a Merlin - może z powodu starości - staje się coraz bardziej ludzki i niezdecydowany.
Po raz trzeci Bernard Cornwell przenosi nas w niespokojne czasy Brytanii, rządzonej przez magię i starożytnych bogów, którym zagraża nowa wiara. Miłość, wojna, honor i zdrada są kanwą tej znakomitej opowieści, w której po raz ostatni Artur zmierzy się z wrogami Królestwa.
źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/68408/excalibur
Zarwałam ostatnią noc bo nie mogłam się oderwać od ostatniej
części trylogii Arturiańskiej Bernarda Corwella. Gdy skończyłam, przez jakiś
czas nie mogłam usnąć bo w głowie mi buzowało od wrażeń po lekturze oraz z
żalu, że to już koniec i że musiałam pożegnać się z bohaterami cyklu.
„Excalibur” podobnie jak dwie poprzednie części był
fenomenalny! Nie zabrakło w nim miłości, wzruszeń, brutalnych walk, pogańskich
obrządków i magii. Było także wiele niespodziewanych zwrotów akcji i napięć.
Otrzymaliśmy też idealne zakończenie serii. Wszystkie wątki zostały zamknięte,
odpowiedzi na wszystkie pytanie otrzymane i historia każdego bohatera opowiedziana.
Zwłaszcza przypadło mi do gustu zamknięcie historii Derfla i
Artura. W przypadku pierwszego zostało dokładnie pokazane czemu z żołnierza i
poganina stał się chrześcijańskim mnichem podległym znienawidzonemu biskupowi
Sansunowi. Artur natomiast otrzymał trochę magiczne zamknięcie życia ale według
mnie idealnie pasowało ono do legendarnego bohatera, którego dzieje do dziś
owiane są tajemnicą.
Nie tylko opowieści o dwójce głównych bohaterów doczekały
się zakończenia. Dowiedzieliśmy się co się stało z Merlinem, Lancelotem,
Ceinwyn czy Mordredem. Jedni skończyli swój żywot w spokoju, w otoczeniu
najbliższych, inni zginęli w walce a jeszcze inni zostali zamordowani lub
ponieśli zasłużone kary za to co czynili.
W tej części było więcej opisów walk lecz, jak już nie raz
wspominałam przy opisywaniu tej serii, autor ma tak lekkie pióro i w tak barwny
sposób potrafi opisać sceny batalistyczne, że wcale nie nudzą. Wprost
przeciwnie, dzięki temu, że opisane są w sposób bardzo obrazowy i dynamiczny
czytelnik bez problemów może wyobrazić sobie to co autor chciał mu ukazać.
Jedyną rzeczą, która troszkę mi przeszkadzała w czytaniu
„Excalibura” był inny styl tłumaczenia. W trzeciej części zmienił się bowiem
tłumacz książki, a że „Excalibura” zaczęłam czytać bezpośrednio po zakończeniu
„Nieprzyjaciela Boga” miałam w pamięci poprzedni styl, który bardziej
mi odpowiadał.
Cała trylogia jest rewelacyjna! Było to moje pierwsze
spotkanie z książkami Bernarda Cornwella i nie mogłam chyba wybrać lepszych pozycji aby
przekonać się do jego twórczości. Teraz mam w planach zapoznanie się z innymi
jego powieściami.
Serię Arturiańską polecam wszystkim. Jestem pewna, że również
osoby nie interesujące się historią znajdą w niej coś dla sobie i dadzą się
porwać niesamowitym przygodom Artura i jego przyjaciół.
Excalibur - Bernard Cornwell
nie czytałam tej serii, ale jakoś jeszcze nie mam na nią ochoty :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tą trylogią, jednak nie mogę się wypowiedzieć o samym Excaliburze, bo muszę zacząć od Zimowego monarchy:) Zobaczymy, jak to wyjdzie.
OdpowiedzUsuńwritten-by-bird.blogspot.com
Cieszę się bardzo, że zachęciłam kogoś do przeczytania tej serii. Była naprawdę niesamowita. Teraz moja przyjaciółka kończy Zimowego monarchę i też jej się bardzo podoba.
Usuń