sobota, 19 stycznia 2013

Nieprzyjaciel Boga - Bernard Cornwell









Nieprzyjaciel Boga - Bernard Cornwell

„A teraz brońcie się sami” – tak odpowiedział rzymski cesarz delegatom Brytów, którzy przybyli błagać go o pomoc w walce z najazdem Saksonów, Anglów, Jutów i Fryzów.
Brytania, na przełomie V i VI wieku po Chrystusie, najmroczniejszy czas w dziejach wyspy. Rzymianie odeszli, pogańscy bogowie ustępują nowej wierze – święte ognie gasną – nadchodzi era chrześcijaństwa…
Pogrążona w chaosie, podzielona na walczące ze sobą królestwa Brytania z trudem opiera się saksońskiej inwazji. Starzejący się władca, Uther, nie ma dziedzica w odpowiednim wieku – jedynym człowiekiem, który może sięgnąć po koronę i zjednoczyć kraj, jest podopieczny czarownika Merlina i nieślubny syn Uthera – Artur.
Uzbrojony w odwagę i honor, zdeterminowany, by ocalić Brytanie przed ostateczną klęską, musi stanąć do nierównej walki nie tylko ze zbrojną potęgą wroga, ale również z siłami, których nie sposób zrozumieć…
 Kochany i zdradzany, wielbiony i znienawidzony, Artur jest nie tylko symbolem honorowej walki o ginący świat – jest przede wszystkim człowiekiem z krwi i kości.

źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/68063/nieprzyjaciel-boga



„Zimowego monarchę” umieściłam na liście najlepszych książek, które przeczytałam w zeszłym roku, dlatego moje oczekiwania co do drugiej części trylogii były bardzo wysokie. Bałam się, że po wspaniałej pierwszej części dostanę słabszy drugi tom. Na szczęście moje obawy były bezpodstawne gdyż „Nieprzyjaciel Boga” okazał się nawet lepszy od poprzedniego tomu.

Drugi tom serii Bernarda Cornwell jest rewelacyjny! Poznajemy w nim dalsze losy Artura, Derfla, Ginewry i Lancelota. Tak jak w pierwszej części są bitwy, romanse i wiara w dawnych bogów oraz cała masa niesamowitych przygód jakie przeżywają bohaterowie. Poznajemy także wątki znane z legend o królu Arturze, jak przymierze Okrągłego Stołu czy Camelot.

W tej części bardzo dużo miejsca autor poświęca konfliktowi chrześcijan z poganami. Wyznawcy Boga szykują się na ponowne przyjście Chrystusa na Ziemię  i w tym celu starają się nawrócić wszystkich na swoją wiarę. Dosyć kontrowersyjny jest sposób ukazania przez autora chrześcijan. Nie są tak jak w większości powieści napiętnowani lecz są stroną która napiętnuje. Są fanatykami, którzy uważają ze jedyną słuszną religią jest ta wyznawana prze nich i są w stanie posunąć się do wszystkiego, aby pozbyć się wyznawców dawnych bogów. Stroną napiętnowaną są poganie, którzy na każdym kroku są szykanowani, obrażani i zastraszani. A praktyki religijne stosowane przez chrześcijan są co najmniej zastanawiające.

W tej części trylogii występuje więcej wątków romantycznych. Prócz Artura i Ginewry, których historia została przedstawiona w poprzedniej części w tej poznajemy cudowną miłość Derfla i księżniczki Ceinwyn oraz tragiczne w skutkach losy Tristana i Izoldy.

Wszyscy bohaterowie książki są bardzo prawdziwi i większość z nich darzę sympatią. Jednak największe uwielbienie czuję do postaci Artura. Wprost nie można go nie kochać. Jest dobry, szczodry, sprawiedliwy, wyrozumiały i tolerancyjny. Robi to do czego zobowiązują go śluby, które złożył królowi, a tak naprawdę marzy tylko o spokoju, małym domku i kawałku ziemi na którym mógłby żyć ze swoją żoną i synkiem. Mimo nawołań z wielu stron odmawia rządzenia Dumnonią lecz na skutek tragicznych dla niego okoliczności przyjdzie mu porzucić marzenia o spokoju i rządzić krajem, który chce zjednoczyć.

Moją wielką sympatię zyskała księżniczka Powys – Ceinwyn, która miała odwagę sprzeciwić się zwyczajom panującym na dworach, i zrezygnować z bycia królową na rzecz życia z mężczyzną, którego kocha. Z wyglądu Ceinwyn wydaje się delikatna lecz kryje w sobie siłę i odwagę, które pozwoliły jej stawić czoła przeciwnościom i walczyć o to w co wierzyła.

" - Oni potrafią czarować Panie - powiedziałem
   - Czarować?! – Merlin aż podskoczył – Jakaś szelma pokazała ci jajo drozda a ty już  myślisz, że to czary.  Drozdy wciąż to robią! Gdyby wyprodukował owcze jajo, to owszem, ja również bym się zaciekawił"
- Nieprzyjaciel Boga 


Nadal najbardziej mieszane uczucia mam do postaci Merlina. Na początku irytowała mnie jego postawa. To jak chce zawsze  postawić na swoim, że jest w stanie szantażować swoich przyjaciół aby tylko uzyskać swój cel. Lecz później stał się zabawnym, złośliwym staruszkiem, który budził ciepłe uczucia. Zwłaszcza jego cięty język sprawia, że nie wiedząc kiedy zaczęłam go darzyć sympatią. Mam nadzieję , że w ostatniej części mój stosunek do niego ostatecznie się ukształtuje.

Tak samo jak w „Zimowym monarsze” autor dużo miejsca poświęca na dawne wierzenia, mity i obrzędy. Niektóre są bardzo okrutne, barbarzyńskie i krwawe ale czyta się o nich z niezwykłym zainteresowaniem. Jeden z takich potwornych zwyczajów posiada plemię, zwane Krwawymi Tarczami, którzy swoje tarcze obkładają skórą obdartą z ciał dziewic i jest to tylko jeden przykład makabrycznych zwyczajów jakie były normą w dawnych czasach.

Bardzo podoba mi się sposób pisania autora, który potrafi opisywać walki i obrzędy religijne w sposób brutalny i naturalistyczny a także pisać o miłości w bardzo delikatny i czuły sposób. Ma bardzo lekkie pióro, które powoduje, że książkę czyta się z niezwykłą łatwością.

Bardzo się cieszę, że „Nieprzyjaciel Boga” nie zawiódł moich oczekiwań i z równie wielką przyjemnością czytałam go jak poprzednią część trylogii. Teraz zabieram się  za ostatni tom przygód Artura i jego kompanów i mam nadziejże że ostatnia części, tak jak poprzednie spełni moje oczekiwania.

Nieprzyjaciel Boga - Bernard Cornwell

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz