Nieprzyjaciel Boga - Bernard Cornwell
„A teraz brońcie się sami” – tak odpowiedział rzymski cesarz delegatom Brytów, którzy przybyli błagać go o pomoc w walce z najazdem Saksonów, Anglów, Jutów i Fryzów.
Brytania, na przełomie V i VI wieku po Chrystusie, najmroczniejszy czas w dziejach wyspy. Rzymianie odeszli, pogańscy bogowie ustępują nowej wierze – święte ognie gasną – nadchodzi era chrześcijaństwa…
Pogrążona w chaosie, podzielona na walczące ze sobą królestwa Brytania z trudem opiera się saksońskiej inwazji. Starzejący się władca, Uther, nie ma dziedzica w odpowiednim wieku – jedynym człowiekiem, który może sięgnąć po koronę i zjednoczyć kraj, jest podopieczny czarownika Merlina i nieślubny syn Uthera – Artur.
Uzbrojony w odwagę i honor, zdeterminowany, by ocalić Brytanie przed ostateczną klęską, musi stanąć do nierównej walki nie tylko ze zbrojną potęgą wroga, ale również z siłami, których nie sposób zrozumieć…
Kochany i zdradzany, wielbiony i znienawidzony, Artur jest nie tylko symbolem honorowej walki o ginący świat – jest przede wszystkim człowiekiem z krwi i kości.
źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/68063/nieprzyjaciel-boga
„Zimowego monarchę” umieściłam na liście najlepszych
książek, które przeczytałam w zeszłym roku, dlatego moje oczekiwania co do
drugiej części trylogii były bardzo wysokie. Bałam się, że po wspaniałej
pierwszej części dostanę słabszy drugi tom. Na szczęście moje obawy były
bezpodstawne gdyż „Nieprzyjaciel Boga” okazał się nawet lepszy od poprzedniego
tomu.
Drugi tom serii Bernarda Cornwell jest rewelacyjny!
Poznajemy w nim dalsze losy Artura, Derfla, Ginewry i Lancelota. Tak jak w
pierwszej części są bitwy, romanse i wiara w dawnych bogów oraz cała masa
niesamowitych przygód jakie przeżywają bohaterowie. Poznajemy także wątki znane
z legend o królu Arturze, jak przymierze Okrągłego Stołu czy Camelot.
W tej części bardzo dużo miejsca autor poświęca konfliktowi
chrześcijan z poganami. Wyznawcy Boga szykują się na ponowne przyjście
Chrystusa na Ziemię i w tym celu
starają się nawrócić wszystkich na swoją wiarę. Dosyć kontrowersyjny jest
sposób ukazania przez autora chrześcijan. Nie są tak jak w większości powieści
napiętnowani lecz są stroną która napiętnuje. Są fanatykami, którzy uważają ze
jedyną słuszną religią jest ta wyznawana prze nich i są w stanie posunąć się do
wszystkiego, aby pozbyć się wyznawców dawnych bogów. Stroną napiętnowaną są
poganie, którzy na każdym kroku są szykanowani, obrażani i zastraszani. A
praktyki religijne stosowane przez chrześcijan są co najmniej zastanawiające.
W tej części trylogii występuje więcej wątków romantycznych.
Prócz Artura i Ginewry, których historia została przedstawiona w poprzedniej
części w tej poznajemy cudowną miłość Derfla i księżniczki Ceinwyn oraz
tragiczne w skutkach losy Tristana i Izoldy.
Wszyscy bohaterowie książki są bardzo prawdziwi i większość
z nich darzę sympatią. Jednak największe uwielbienie czuję do postaci Artura.
Wprost nie można go nie kochać. Jest dobry, szczodry, sprawiedliwy, wyrozumiały
i tolerancyjny. Robi to do czego zobowiązują go śluby, które złożył królowi, a
tak naprawdę marzy tylko o spokoju, małym domku i kawałku ziemi na którym
mógłby żyć ze swoją żoną i synkiem. Mimo nawołań z wielu stron odmawia
rządzenia Dumnonią lecz na skutek tragicznych dla niego okoliczności przyjdzie
mu porzucić marzenia o spokoju i rządzić krajem, który chce zjednoczyć.
Moją wielką sympatię zyskała księżniczka Powys – Ceinwyn,
która miała odwagę sprzeciwić się zwyczajom panującym na dworach, i zrezygnować
z bycia królową na rzecz życia z mężczyzną, którego kocha. Z wyglądu Ceinwyn
wydaje się delikatna lecz kryje w sobie siłę i odwagę, które pozwoliły jej
stawić czoła przeciwnościom i walczyć o to w co wierzyła.
" - Oni potrafią czarować Panie - powiedziałem
- Czarować?! – Merlin aż podskoczył – Jakaś szelma pokazała ci jajo drozda a ty już myślisz, że to czary. Drozdy wciąż to robią! Gdyby wyprodukował owcze jajo, to owszem, ja również bym się zaciekawił" - Nieprzyjaciel Boga
Nadal najbardziej mieszane uczucia mam do postaci Merlina.
Na początku irytowała mnie jego postawa. To jak chce zawsze postawić na swoim, że jest w stanie
szantażować swoich przyjaciół aby tylko uzyskać swój cel. Lecz później stał się
zabawnym, złośliwym staruszkiem, który budził ciepłe uczucia. Zwłaszcza jego
cięty język sprawia, że nie wiedząc kiedy zaczęłam go darzyć sympatią. Mam
nadzieję , że w ostatniej części mój stosunek do niego ostatecznie się
ukształtuje.
Tak samo jak w „Zimowym monarsze” autor dużo miejsca
poświęca na dawne wierzenia, mity i obrzędy. Niektóre są bardzo okrutne,
barbarzyńskie i krwawe ale czyta się o nich z niezwykłym zainteresowaniem.
Jeden z takich potwornych zwyczajów posiada plemię, zwane Krwawymi Tarczami,
którzy swoje tarcze obkładają skórą obdartą z ciał dziewic i jest to tylko
jeden przykład makabrycznych zwyczajów jakie były normą w dawnych czasach.
Bardzo podoba mi się sposób pisania autora, który potrafi
opisywać walki i obrzędy religijne w sposób brutalny i naturalistyczny a także
pisać o miłości w bardzo delikatny i czuły sposób. Ma bardzo lekkie pióro,
które powoduje, że książkę czyta się z niezwykłą łatwością.
Bardzo się cieszę, że „Nieprzyjaciel Boga” nie
zawiódł moich oczekiwań i z równie wielką przyjemnością czytałam go jak
poprzednią część trylogii. Teraz zabieram się
za ostatni tom przygód Artura i jego kompanów i mam nadziejże że ostatnia
części, tak jak poprzednie spełni moje oczekiwania.
Nieprzyjaciel Boga - Bernard Cornwell
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz