wtorek, 19 lutego 2013

Jedenaście godzin - Paullina Simons











Jedenaście godzin - Paullina Simons

Didi Wood mieszka w Dallas, jest szczęśliwą mężatką, ma dwie urocze córeczki i właśnie spodziewa się trzeciego dziecka. Pewnego dnia jedzie po zakupy do centrum handlowego, a potem wybiera się z mężem na lunch. Gdy nie zjawia się w restauracji o umówionej porze, zaniepokojony Richard Wood zawiadamia policję. Kolejne ślady wskazują, że Didi została porwana. Do akcji wkracza FBI. Tymczasem w ciągu nadchodzących jedenastu godzin Didi Wood zmuszona jest zmierzyć się z koszmarnym przeznaczeniem, wielokrotnie docierając do granic ludzkiej wytrzymałości.
źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/58992/jedenascie-godzin



Od kilku lat chciałam przeczytać tą książkę. Czytałam o niej, że to jakiś niesamowity thriller, który do końca trzyma w napięciu i że nie można dojść do siebie po jej przeczytaniu. Niestety, książkę bardzo ciężko dostać. Nakład jest wyczerpany a na allegro jej ceny dochodzą do 100 złotych. Na szczęście, w końcu udało mi się ją znaleźć w formie e-booka i od razu zabrałam się za czytanie.

Didi Wood jest w ostatnim stadium ciąży. Za kilka dni ma termin porodu swojego trzeciego dziecka. Będąc na zakupach w centrum handlowym zostaje zaczepiona przez młodego mężczyznę a następnie przez niego porwana. W międzyczasie mąż Didi – Rich czeka na nią w restauracji gdzie umówili się na lunch. Zaniepokojony tym, że żona nie zjawia się w umówionym miejscu zawiadamia policję. Zaczyna się wyścig z czasem podczas, którego Didi i Rich przeżyją najkoszmarniejsze jedenaście godzin swojego życia.

Sama nie wiem co sądzić o tej książce. Pomysł był fajny i można było z niego zrobić naprawdę trzymający w napięciu thriller ale chyba wykonanie trochę zawiodło. Książka po prostu została słabo napisana. Aż nie chce się wierzyć, że zaledwie dwa lata później autorka napisała „Jeźdźca miedzianego”, którego styl i język biją na głowę „Jedenaście godzin”.

Miałam wrażenie, że książka jest bardzo amerykańska. Trochę przypominała mi filmy sensacyjne pełne pościgów, agentów FBI i helikopterów. Może w Stanach tak wyglądają akcje ratownicze ale jakoś mi to wszystko przeszkadzało i wydawało się bardzo naciągane.

Jest jeszcze jedna rzecz,  która nie do końca mi pasowała. W książce dużą rolę ogrywa wiara. Zarówno Didi jak i Rich są bardzo religijni, on pracuje w wydawnictwie ekumenicznym, oboje cały czas się modlą i zwracają się do Boga z prośbą o ratunek. Jest to zrozumiałe, że w tak dramatycznych chwilach szukają pomocy w modlitwie ale momentami jest tego aż za dużo. Didi stara się przekonać Lyle’a do wiary w Boga i modli się za niego mimo tego, że ją porwał i naraził na śmiertelne niebezpieczeństwo ją i dziecko. W pewnym momencie robi się to wprost nachalne.

Ale nie jest tak, że książka była do niczego lub że mi się w ogóle nie podobała. Pomysł był naprawdę ciekawy. Dzięki rozdziałom, które są przedstawiane z perspektywy Didi i jej męża poznajemy przeżycia porwanej jak i osoby, która stara się ją odnaleźć. Widzimy cierpienia Didi, słyszymy jej myśli, przeżywamy momenty zwątpienia kiedy już myli, że zginie a także chwile gdy świadomość, że musi ratować dziecko, które nosi dodaje jej siły do walki o ich życie.

Podobało mi się wyjaśnienie Lyle’a gdy opowiadał swoją historię i powiedział dlaczego porwał Didi. Myślę, że to co przeżył dla niektórych osób mogłoby być powodem do załamania się i dokonania tego co zrobił Lyle.

Także rozdziały Rich’a są ciekawe. Jego bezsilność gdy jedyną rzeczą jaką może zrobić to czekać na jakiekolwiek wieści o żonie oraz niepewność czy ona i jego dziecko jeszcze żyją.

A ostatnie 30 stron naprawdę trzyma w napięciu i przeraża. To co zrobiła Didi dla swojego dziecka wydaje się wprost niewyobrażalne.

Nie żałuję, że przeczytałam „Jedenaście godzin”. Książka mnie nie powaliła tak jak się spodziewałam ale nie uważam czasu, który poświęciłam na jej przeczytanie za zmarnowany. Lecz dobrze że nigdy nie przeszło mi przez myśl, żeby zapłacić za nią100 złotych na jakiejś aukcji internetowej.

PS. Nie polecam kobietom w ciąży.


2 komentarze:


  1. Uwielbiam książki Paulliny Simons. Tej niestety
    nie miałam okazji przeczytać.Może kiedyś uda mi
    się ją kupić za niższą cenę:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. BArdzo lubię Paullinę Simons , ale o ten książce nie słyszałam. Kiedyś na pewno trafi w moje ręce. :)

    OdpowiedzUsuń