poniedziałek, 30 kwietnia 2012

"Szósty" - Agnieszka Lingas-Łoniewska











"Szósty" - Agnieszka Lingas-Łoniewska
"W szóstym dniu Bóg stworzył człowieka - mężczyznę i kobietę. W szóstym dniu… odbiorę Ci życie, bo ja jestem twoim Bogiem…" To motto seryjnego zabójcy, który poluje na zielonookie blondynki. Sprawę prowadzi Śląska Grupa Śledcza pod dowództwem inspektora Marcina Langera. Pomaga mu profilerka - Alicja Szymczak. Okazuje się, że tych dwoje łączy nie tylko praca ale i przeszłość, chociaż jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy. Inspektora Langera z zbójcą łączy jeszcze więcej... 
źródło:  http://lubimyczytac.pl/ksiazka/54192/6-szosty


Żeby kryminał mnie „porwał” musi być naprawdę ale to naprawdę dobry. Niestety najczęściej jest tak, że czytam historię po to aby czytać. W przypadku  „Szóstego” było podobnie. Książka była całkiem ok. ale szału nie było.
Głównym bohaterem książki jest Marcin Langer, szef Śląskiej Grupy Śledczej, która pracuje nad znalezieniem mordercy, który od kilku miesięcy zabija  kobiety.  Z Marcinem związany jest również drugi, poboczny wątek jakim jest jego romans z zielonooką  Alicją, która jest policyjnym profilerem.
Kryminał czyta się bardzo szybko i całkiem dobrze lecz było w nim kilka rzeczy, które mi bardzo przeszkadzały. Przede wszystkim wątek metafizyczny związany z Marcinem i Alicją. Nie lubię książek w których rzeczywistość łączy się z metafizyką. Lubię fantazy ale czytając fantazy wiem, że czytam bajkę, historię całkowicie wymyśloną, obsadzoną w wymyślonym świecie. Natomiast czytając kryminał chcę faktów, suchych dowodów a nie jakiejś nadprzyrodzonej więzi, która łączy dwójkę głównych bohaterów. Przepowiednie w snach, przekazywanie sobie po przez myśli różnych informacji…Nie, nie moja bajka.
Kolejną rzeczą, która mi przeszkadzała było powtarzanie co dwa zdania o tym że Alicja jest zielonooką blondynką. Wiem że jej fizjonomia miała wpływ na akcję książki ale czy naprawdę co kilka słów trzeba było pisać o jej zielonych oczach?
Ostatnią rzeczą są lekko żenujące dialogi. Zwłaszcza w scenach miłosnych Wolałabym czytać same opisy aktu niż brnąć przez sztuczne rozmowy, które mnie żenowały i wybijały z czytania bo co chwila przerywałam i z irytacją przewracałam oczami.
Ale to tylko rzeczy, które mi przeszkadzały. Generalnie książka nie była zła, chociaż szkoda że nie było jeszcze więcej  elementów z tworzeniem portretu psychologicznego mordercy przez Alicję,  bo bardzo mnie to zainteresowało.
Ogólnie można przeczytać

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz