niedziela, 20 maja 2012

"Kwiaty na poddaszu" - Virginia Cleo Andrews










"Kwiaty na poddaszu" - Virginia Cleo Andrews
Szczęśliwą z pozoru rodzinę Dollangangerów spotyka tragedia – w wypadku samochodowym ginie ojciec. Matka z czwórką dzieci zostaje bez środków do życia i wraca do swego rodzinnego domu. Niezwykle bogaci rodzice, mieszkający w ogromnej posiadłości, wyrzekli się córki z powodu jej małżeństwa z bliskim krewnym, a narodzone z tego związku dzieci uważają za przeklęte. W tajemnicy przed dziadkiem rodzeństwo zostaje umieszczone na poddaszu, którego nigdy nie opuszcza. Dzieci żyją w ciągłym strachu, nie dojadają. W dodatku brat z siostrą niebezpiecznie zbliżają się do siebie... 
źródło:  http://lubimyczytac.pl/ksiazka/141748/kwiaty-na-poddaszu


                                                          OPINIA ZAWIERA SPOILERY
 
      Usiadłam i zaczęłam czytać. A gdy zaczęłam to nie mogłam przestać. Gdy w końcu skończyłam nie mogłam przetrawić tej książki. I nadal nie mogę. Mam ją ciągle w tyłu głowy i co chwila powracają jakieś strzępki i znów nie mogę zrozumieć tego wszystkiego co przeczytałam.

      „Kwiaty na poddaszu” to książka straszna, potworna, odrażająca. Jest dramatem w najczystszym tego słowa znaczeniu. A jednocześnie tak człowieka wciąga że nie może się od niej oderwać. Musi ją czytać i brnąć dalej w te makabryczna rzeczy pełne bólu i grzechu. Nie będę się zagłębiała w treść książki ponieważ wszystko zawarte jest w jej opisie. Skupię się na tym co czułam podczas czytania. Muszęto z siebie wyrzucić.

      Nie rozumiem. Nie jestem w stanie pojąć jak ktoś może zrobić coś takiego dzieciom. A w szczególności matka. Nawet nie ma słów żeby nazwać to co zrobiła ta kobieta! Po śmierci męża została sama z dziećmi, cierpiała, nie mogła sobie dać rady ale ona nawet nie próbowała czegoś zrobić. Nawet nie chciała spróbować, żeby nie musieć wracać na utrzymanie znienawidzonych rodziców. Wolała wrócić i wyrzec się swoich dzieci niż spróbować żyć na własny rachunek.

      Wiedziała jaka jest jej matka. Wiedziała, że jest to okrutna, bezwzględna fanatyczka religijna, która nie kocha nikogo. Wszystkich potępia i wszędzie widzi grzech. Ta osoba zamknęła czwórkę dzieci na poddaszu, mimo tego, że sama miała klaustrofobię i nienawidziła zamkniętych przestrzeni. A wszystko dlatego, że jej rodzice zamykali ją kiedyś w szafie. A ona tym dzieciom zrobiła dokładnie to samo!

      Jak matka może bezczynnie patrzeć, jak ktoś katuje jej dzieci?! Jak dorosła kobieta może pozwolić, żeby rodzice ją chłostali za karę? I po co? Dla pieniędzy? Pieniądze są ważne. Nawet bardzo ważne ale na Boga! Nie za każdą cenę?! Co to za matka, która uważa, że prezenty i odwiedzanie dzieci raz dziennie przez kilka minut zastąpi im miłość rodziców. A to co się działo później całkowicie przechodzi ludzkie pojęcie. Głodzenie, bicie, dręczenie, zastraszanie, robienie złudnych nadziei...

      Jestem pełna podziwu dla tych dzieci. Czytając o nich przychodził mi na myśl Sam z opowiadania „Pokój” które czytałam kilka tygodni temu. Myślę że Samowi było łatwiej niż dzieciom Dollangangerów ponieważ Sam nie znał innego świata poza Pokojem. Urodził się w nim i w nim wychowywał. A Chris, Cathy, Carrie i Cory wiedzielijak to jest być wolnym. Wiedzieli co to znaczy biegać na dworze, czuć słońce na skórze, bawić się, śmiać i być szczęśliwym w normalnych warunkach. I to wszystko zostało im zabrane przez własną matkę!

     To co zrobili Cathy i Chris było złe i odrażające ale nie potrafię ich potępiać. Wszystkiemu winna jest ich babka i matka. Babka od pierwszego dnia wmawiała im że są diabelskimi dziećmi poczętymi w grzechu. Od pierwszego dnia chciała przyłapać ich na grzesznych czynach. Lista zakazów i nakazów, które dzieci otrzymały pełna była rzeczy, które tylko dla chorej osoby mogłyby wydać się złe i grzeszne. Dla dzieci były to naturalne czynności. Czego się spodziewała zamykając w jednym pomieszczeniu dwójkę dorastających dzieci? Czego się spodziewała uniemożliwiając im spotykanie innych ludzi w ich wieku? Chris stawał się mężczyzną a Cathy kobietą. Patrzyli na siebie i widzieli jak ich ciała się zmieniają. Nie mieli, w przeciwieństwie do ich rówieśników, możliwości zakochania się i poznawania innych ludzi. Było do przewidzenie, że wcześniej czy później dojdzie do tego o co cały czas byli podejrzewani przez babkę. Gdyby żyli w normalnym świecie, na wolności prawdopodobnie nigdy by do tego niedoszło, ponieważ znając innych ludzi w swoim wieku nie patrzyliby na siebie jak na obiekty seksualne tylko jak na rodzeństwo.

      Czytałam w jakieś opinii stwierdzenie że jakim cudem Chris nie mógł dać sobie rady z starą kobietą i uciec z pokoju. Ano takim cudem, że gdy się pojawili w pokoju Chris był czternastoletnim chłopcem a gdy stawał się starszy matka zaczęła go faszerować arszenikiem, żeby wykończyć jego i jego rodzeństwo. Prawdopodobnie gdyby nie ucieczka cała czwórka zmarłaby na tych cholernym poddaszu!

      To co przeżywałam czytając ta książkę, jest nie do opisania. Czułam straszną złość,  współczucie, smutek, żal. Ale dominującym uczuciem była nienawiść. Nienawidziłam tych dwóch kobiet, które potrafiły tak bardzo skrzywdzić czwórkę dzieci. Jak te kobiety mogły nazywać się matkami? Jaka matka z premedytacją podtruwa swoje dzieci, tylko po to żeby dostać spadek? Nie mogę tego wszystkie zrozumieć. Nie potrafię...

     Teraz muszę jak najszybciej kupić drugą część serii „Płatki na śniegu” gdyż jestem ogromnie ciekawa co będzie dalej z rodzeństwem Dollangangerów. Mam nadzieję, że to co przeżyły nie zniszczyło ich marzeń i że Chris zostanie lekarzem a Cathy tancerką. Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie moment kiedy staną twarzą w twarz ze swoją „matką” i że wtedy ona będzie potrzebowała od nich pomocy.

      Niezmiernie trafny jest tytuł książki – „Kwiaty na poddaszu”. Nie chodzi tu tylko o żywe kwiaty, którymi dzieci przyozdabiały poddasze, żeby lepiej się w nim czuć ale to one same są tymi kwiatami. Kwiatami, które usychały i więdły zamknięte na strychu bez słońca i powietrza.

      Jak napisałam na początku książka jest straszna ale warto ją przeczytać. Jest to jedna z tych książek, które pamięta się przez całe życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz