Nawałnica mieczy, cz.1: Stal i śnieg - George R. R. Martin
Siedem królestw rozdarła krwawa wojna, a zima zbliża się niczym rozwścieczona bestia. Ludzie z Nocnej Straży przygotowują się na spotkanie z wielkim chłodem i żywymi trupami, które mu towarzyszą. Do inwazji na północ, której świeżo wykutą koronę nosi Robb Stark, szykuje się jednak horda głodnych, dzikich ludzi władających magią nawiedzanego pustkowia. Siostry Robba zaginęły, nie żyją albo w każdej chwili mogą zginąć na rozkaz króla Joffreya z rodu Lannisterów. A za morzem ostatnia z Targaryenów wychowuje smoki, które wykluły się na pogrzebowym stosie jej męża, gotowa pomścić śmierć ojca, ostatniego ze smoczych królów zasiadających na Żelaznym Tronie.
źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/28062/nawalnica-mieczy-cz-1-stal-i-snieg
Nie będę się rozpisywała o tej części „Nawałnicy mieczy”
gdyż kulminacja wydarzeń będzie dopiero w kolejnym tomie ale to co wydarzyło
się do tej pory jest niesamowite.
Podziwiam Georga Martina za jego wyobraźnię i pomysłowość.
Trzeba mieć naprawdę wielkie zdolności, żeby wprowadzać tak wiele zwrotów
akcji, które tak bardzo zaskoczą czytelnika.
W tej części najmniej interesujące były dla minie rozdziały
Brana, Davosa i Catelyn. Niby u każdego z tych bohaterów wydarzyło się coś
ważnego ale ich rozdziały bywały dosyć nudne. Zwłaszcza Brana, gdyż sprowadzały się do przemierzania północy,
wilczych snów i opowiadań. Dopiero jego ostatni rozdział mnie zainteresował.
Za to cała reszta książki była niesamowita.
Zwłaszcza to co autor zafundował Tyrionowi i Sansie mnie
powaliło. Nigdy bym nawet nie pomyślała, że może dojść do czegoś takiego. Jak
zawsze dla mnie jest troszkę za mało mojej ulubionej Deanerys. Ale gdy w końcu
przyjdzie jej kolej, przynajmniej rozdziały to są dosyć obszerne. Jestem bardzo
ciekawa co będzie dalej z nią i sir Jorahem. Rozdziały Jamiego są bardzo
ciekawe, Aria jak zawsze nie słucha nikogo, wszystko robi po swojemu i wpada w
tarapaty, Jon Snow teraz znajduje się na rozdrożu i jestem bardzo ciekawa, w
którą stronę pójdzie i wszystko wskazuje na to że tchórz Samwell Tarly
powolutku zmienia się w prawdziwego Czarnego Brata.
Seria „Pieśni lodu i ognia” naprawdę jest wciągająca. Gdy
zaczynałam ją czytać nie spodziewałam się że aż tak bardzo mnie pochłonie. Lecz
gdy zbliżam się do końca każdego tomu czuję niepokój, bo wiem jak nieobliczalny
jest pan Martin i boję się, którego z moich ukochanych bohaterów będzie miał
kaprys uśmiercić tym razem.
A ja nie mogę no. Nie pasuje mi Gra o tron i tyle. Pewnie jestem jedną z niewielu osób, które nie czytały i nie mają zamiaru, ale ja już tak mam. Sagi Zmierzchu też nie czytałam:)
OdpowiedzUsuńPo obejrzeniu serialu nie mogłam się doczekać, aż dorwę książkę Gra o tron, a teraz jakoś leżą na półce wszystkie tomy, a ja odwlekam w czasie ich czytanie. Czekam na kontynuację serialową chyba :) żeby nie zepsuć sobie wrażeń i elementu zaskoczenia.
OdpowiedzUsuńPierwszy sezon serialu obejrzałam i bardzo mi się podobał. Drugi obejrzałam do połowy i przestałam ponieważ denerwowały mnie zmiany w porównanią z książką. I to nie chodzi o małe różnice ale wprost całe wątki się pojawiały, których w książce nie było.
Usuń