Stara Słaboniowa i spiekładuchy - Joanna Łańcucka
Wy to, Słaboniowa, zawsze tak zakręcicie, że człowiek sam nie wie, w co wierzyć, i widzi rzeczy, których nie ma.
W mroźny zimowy wieczór stara kobieta staje przy drewnianym płocie i jak
co dzień spogląda bystrym okiem na rodzinną wieś. Gdzieś z
nieprzeniknionych ciemności nadciąga zło, jakiego jeszcze mieszkańcy
Capówki nie doświadczyli. Zimny, wschodni wiatr niesie ze sobą smród
siarki, w głębi lasu świecą czyjeś czujne oczy, dziecko o twarzy starca
sprowadza na bagna niewinne dziewczęta, a zrodzony z ludzkiego występku
Strzygoń wychodzi na krwawy żer. Tylko stara Słaboniowa zna wszelkie
diabelskie sztuczki i potrafi zaradzić nie tylko na nadprzyrodzone, ale
również na zwykłe, ludzkie kłopoty.
W „Starej Słaboniowej i Spiekładuchach” świat ludzi miesza się ze
światem duchów rodem ze słowiańskiej mitologii i ludowych podań, ludzkie
tajemnice i fantazje materializują się nieraz pod zaskakującymi i
przeraźliwymi postaciami, a mała wieś gdzieś przy wschodniej granicy z
niewiadomych przyczyn wciąż jest nękana przez siły nieczyste.
źródło: www.lubimycztac.pl
Gdyby bracia Winchester z serialu „Supernatural” mieli babcię to byłaby nią Teofila Słaboniowa. Po tym jak ciężko czytało mi się pierwsze rozdziały książki nie przypuszczałam, że po około 100 stronach tak się wciągnę, że przeczytam ją w weekend. Bardzo fajne opowiadania o wierzeniach słowiańskich. O Kikimorach, Strzygach, Zmorach i Diabłach. A z nimi wszystkim poradzić sobie potrafi niezawodna Słaboniowa.
7/10
26/26
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz