piątek, 30 listopada 2012

Ja, diablica - Katarzyna Berenika Miszczuk










Ja, diablica - Katarzyna Berenika Miszczuk

Śmierć to dopiero początek. Dziwna prawda wynikająca z najnowszej powieści niezwykle utalentowanej pisarki młodego pokolenia - Katarzyny Bereniki Miszczuk. Gdy dwudziestoletnia Wiktoria zostaje zamordowana, zaczyna nowe życie. Dosłownie. Trafia do piekielnego Los Diablos, gdzie dostaje intratną posadę diablicy. Jej zadaniem jest targowanie się o dusze zmarłych, czyli potencjalnych nowych obywateli Piekła. Jednak Wiktoria nie potrafi pogodzić się ze swoją przedwczesną śmiercią, dlatego ciągle wraca na ziemię. Postanawia też zawalczyć o miłość swojego życia i... wybrać między przystojnym diabłem Belethem a śmiertelnikiem Piotrem. Ja, diablica to wybuchowa mieszanka dwóch rzeczywistości - ziemskiej i piekielnej; to również korowód barwnych postaci, takich jak neurotyczna Śmierć, narcystyczna Kleopatra (tak, TA Kleopatra) czy diaboliczny Azazel, którego plan przewiduje zdobycie władzy nad całym światem piekielno-niebiańskim. Pisarka umiejętnie korzysta z dobrze znanych, popkulturowych tematów, odświeża je i bawi się nimi. Łącząc najlepsze cechy romansu, kryminału i powieści fantasy, stworzyła pełną humoru i - mimo kontrowersyjnego tematu śmierci - delikatnie zmysłową książkę.
źródło: https://audeo.pl/449354/ja-diablica


Katarzyna Berenika Miszczuk to bardzo młoda autorka, która swoją pierwszą książkę wydała w wieku 15 lat. Byłam ciekawa jak dwudziestokilkulatka radzi sobie z pisaniem więc sięgnęłam po „Ja, diablica”. Jest to pierwsza część trylogii o przygodach Wiktorii Biankowskiej.

Większość ludzi wyobraża sobie piekło jako miejsce zła, przypalania ogniem, przepełnione jękami torturowanych dusz. Jednak wyobrażenie piekła prze autorkę całkowicie odbiega od tej wizji. Jedynym punktem wspólnym mogą być wysokie temperatury lecz nie od ogni piekielnych lecz od gorącego słońca. Piekło opisane przez paną Miszczuk wygląda jak wieczne wakacje w śródziemnomorskim klimacie. Jest słońce, plaża, morze, nocne kluby, modne ciuchy i szybkie samochody. Nikt nie musi pracować dla pieniędzy lecz tylko dla przyjemności i robić to co najbardziej lubi. Domy wyglądają jak rezydencje gwiazd Hollywood a w nocnych klubach można się natknąć na takie osobistości jak Michael Jackson, Kurt Cobain, Elvis Presley czy Merlin Monroe.

Muszę przyznać, że taka wizja piekła bardzo mi się spodobała. I sama nie miałabym nic przeciwko temu aby trafić w takie miejsce. Tym bardziej, gdybym tak jak Wiktoria została diablicą i otrzymała moc. Dzięki zdobytej mocy Wiktoria mogła sobie wyczarować wszystko co tylko chciała. Wystarczyło, że pomyślała o czymś, stworzyła w głowie dokładny tego obraz i po chwili miała to w posiadaniu. Bardzo fajne są fragmenty, na początku książki gdy bohaterka uczy się nowej umiejętności i wypróbowuje ją.

Kolejną zaletą w byciu diablicą jest to, że posiadając klucz diabła można wracać na ziemię. Co bohaterka często wykorzystuje, gdyż w Warszawie pozostała jej wielka niespełniona miłość – Piotruś. Przystojny chłopak, w którym Wiktoria kocha się od roku lecz on ją traktuje ją tylko jak swoją koleżankę. Lecz dziewczyna na brak powodzenia nie może narzekać bo w piekle czeka na nią rozkochany w niej Beleth. Niezwykle przystojny, seksowny i ironiczny diabeł. Mimo tego, że Beleth  uwodzi Wiki na każdym kroku, ona myśli jedynie o Piotrusiu.

Autorka stworzyła kilka naprawdę ciekawych i barwnych postaci. Prócz Wiktorii, Beletha i Piotrka pojawia się jeszcze przebiegły i podstępny Azazel, zadufana w sobie królowa starożytnego Egiptu Kleopatra i bojąca się kotów Śmierć.

Wszystkie postacie łatwo polubić. Nawet Azazel, odgrywający rolę czarnego charakteru  wzbudza sympatię a jego złośliwości mogą wywołać śmiech. Tak samo jak ironiczny Beleth, który stara się być twardzielem a tak naprawdę potrzebuje mieć przy sobie kogoś bliskiego.

Czytając książkę można wyczuć, że napisała ją młoda osoba.  Potoczny język jakim posługuje się młodzież, różnego rodzaju teksty, którymi odzywają się bohaterowie, są powszechnie znane i używane w języku codziennym. Chociaż muszę przyznać, że w kilku miejscach niektóre odzywki Wiktorii czy Azazela wydawały mi się głupie i niegrzeczne i raziło mnie użycie ich w książce. Ale zdarzyło się to dosłownie kilka razy.

Podczas czytania nasunęła mi się myśl, że „Ja, diablica” wyróżnia się czymś na tle innych książek fantastycznych. Otóż, bohaterka, mając do wyboru super przystojnego i  seksownego diabła Beletha i zwykłego śmiertelnika Piotrka, świata nie widzi poza tym drugim. W większości książek bohaterki straciłyby głowę dla przystojniaka z supernaturalnymi mocami.

Jako że słuchałam audiobooka muszę wspomnieć o lektorze którym w „Ja, diablicy” jest Magdalena Wójcik, która spisała się rewelacyjnie! Bardzo przyjemnie mi się jej słuchało.

Podsumowując, książka Katarzyny Bereniki Miszczuk jest bardzo sympatyczną książką, która mimo, że porusza temat śmierci i morderstwa jest książką lekką i wesołą. Pozwala również zastanowić się nad tym, czy piekło rzeczywiście wygląda tak jak miejsce, którym straszono od wieków ludzi A może bliżej mu do wizji, którą ukazuje autorka?

Po tym w jaki sposób zakończyła się pierwsza część serii jest ciekawa co wydarzy się dalej dlatego pewnie niedługo sięgnę po kolejną część historii o nie-życiu Wiktorii Biankowskiej, „Ja, anielica”.


1. Ja, diablica


Za audiobooka dziękuję:




czwartek, 29 listopada 2012

Trzynasta opowieść - Diane Setterfield











Trzynasta opowieść - Diane Setterfield

Powieść o tych, którzy kochają książki, dla tych, którzy kochają książki.

Obie są samotne.
Obie skrywają bolesną tajemnicę swoich narodzin.
Obie zamknęły się w świecie książek.

Margaret Lea - zwyczajna dziewczyna, córka antykwariusza z Cambridge, która bardziej kocha książki niż ludzi, i Vida Winter - największa pisarka naszych czasów, żyjąca z dala od świata, tajemnicza legenda łącząca siłę starożytnej bogini i czarownicy. Vida Winter nie ma prawdziwego nazwiska, za to ma setki biografii. Żadna nie jest prawdą. Wszystkie są zmyśleniem. Teraz ponaglana śmiertelną chorobą chce wreszcie wyjawić prawdę. Prawdę, która prześladowała ją przez całe życie. Wybiera Margaret a dlaczego? Skąd wie, że tylko ta dziewczyna ją zrozumie? Rozpoczyna się walka z prawdą i o prawdę. Ożywają wielkie uczucia, grzeszne namiętności, przeklęte i tragiczne postaci, duchy przeszłości. Porywa nas magia urzekającej opowieści.

„Trzynasta opowieść” Diane Setterfield to niezwykła proza. Ma nastrój, piękno i siłę oraz wyjątkowość i prawdziwość największej literatury XIX wieku, a emocjonalność i magię narracji poruszającą do głębi współczesnego czytelnika. Debiut angielskiej czterdziestokilkuletniej nauczycielki akademickiej, wykładającej XX-wieczną literaturę francuską, okrzyknięto klasyką. O prawa do publikacji Trzynastej opowieści walczyły w zażartych aukcjach największe wydawnictwa z 32 krajów. Tuż po wydaniu powieść Diane Setterfield okazała się sensacją literacką w USA i przez dwa kolejne tygodnie królowała na pierwszym miejscu list bestsellerów „The New York Timesa” i „Publishers Weekly”. Ukazały się dziesiątki recenzji. Czytelnicy wymieniali się entuzjastycznymi wrażeniami w setkach blogów. Wszyscy powtarzali, że od tej powieści nie można się oderwać.

źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/7217/trzynasta-opowiesc


Od dawna chciałam przeczytać „Trzynastą opowieść” ale bardzo ciężko było ją dostać. W końcu udało mi się ją pożyczyć i mogłam przenieść się do Anglii aby odkryć skrywaną przez lata tajemniczą historię Vidy Winter.

Dla Margaret Lea książki są całym światem. Wśród nich się wychowała i wśród nich żyje, gdyż jej ojciec prowadzi antykwariat. Książki są też dla niej otoczeniem, w którym czuje się najlepiej. Nie jest samotna bo zawsze może sięgnąć po którąś z powieści i przenieść się w jej cudowny świat i przeżywać najróżniejsze przygody razem z jej bohaterami. Od czasu do czasu spisuje także biografie zmarłych autorów. Po jednej ze swoich publikacji otrzymuje list od Vidy Winter. Autorki uwielbianej przez swoich czytelników. Popularności dodaje jej fakt, że nikt tak naprawdę nie wie kim ona jest bo w każdej notce, w każdym wywiadzie jaki się z nią ukazuje autorka opowiada o sobie różne historie. W liście do Margaret panna Winter prosi ją o napisanie biografii. Prawdziwej biografii, w której jak sama zapewnia powie jej całą prawdę. Podczas spisywania dziejów autorki, panna Lae odkrywa tajemniczą przeszłość Vidy Winter a także tragiczne losy rodziny Angelfiedów.



„Czy znacie to uczucie, kiedy zaczynacie czytać nową książkę, nim zdążyły ustać drgania membrany wywołane przez poprzednią? Odkładacie tę poprzednią, lecz jej myśli i wątki - nawet postaci - przyczepiły się do włókien waszego ubrania i kiedy otwieracie nową, one są jeszcze z wami.” - Diane Setterfield - Trzynasta opowieść



Gdy zabierałam się za czytanie „Trzynastej opowieści” przeczuwałam, że książka mi się spodoba ale nie spodziewałam się że pochłonie mnie tak bardzo.

To nie jest ładna, miła i przyjemna książka. Jest mroczna i tajemnicza. Przeczytałam gdzieś, że klimatem przypomina „Wichrowe wzgórza” i muszę się z tym zgodzić, gdyż czytając historię Vidy Winter czujemy, że musi stać się coś strasznego. Klimat grozy odczuwalny jest prawie na każdej stronie.

Postacie w książce są bardzo wyraziste, żywe. Opisane i przedstawione w rewelacyjny sposób. Bez najmniejszych problemów można je sobie wyobrazić. I nie tyczy się to tylko głównych bohaterów ale także postaci drugoplanowych jak ogrodnik John czy gosposia. Najmniej wyrazistą postacią wydawała mi się Margaret Lea i sama nie wiem dlaczego ale przez większość czasu raczej mnie irytowała.

Nie tylko postacie zostały wspaniale opisane. Autorka w cudowny sposób oddała klimat angielskiego, mrocznego dworku. Z niezwykłą starannością opisywała jego wygląd, każdy szczegół przedstawiony był w taki sposób w jaki chciała go ukazać. 

Opowieść panny Winter była wątkiem, który zainteresował mnie najbardziej ale bardzo ciekawe były spostrzeżenia na temat bliźniąt, które w książce odgrywają bardzo ważną rolę. Bliźnięta obecne są zarówno w życiu Margaret jak i w opowieści Vidy. Autorka bardzo dobrze ukazała niezwykłą więź jaka istnieje między bliźniętami. Jak czują się gdy jednego z nich zabraknie. Jaką czują pustkę i mają poczucie braku gdy nie było im dane nigdy poznać swojej połówki.

Jest w tej opowieści jeden element, który zauroczy każdego mola książkowego. Otóż, wszechobecna miłość do książek. Jest ona wprost namacalna. Sposób opisania antykwariatu ojca Margaret, jej rytuały związane z czytaniem, dbanie o książki, napomknięcie o tym, że osobie kochającej czytać wystarczy, dotknąć grzbietu książki albo powąchać jej kartki aby poczuć się lepiej.
Kilkanaście razy wspominane są klasyki angielskiej literatury takie jak „Dziwne losy Jane Eyre”, „Wichrowe wzgórza” czy „Kobieta w bieli” od czytania, których uzależniona jest Margaret.

Lubię książki, w których na końcu wszystkie wątki zostają zamknięte i wszystkie zadane wcześniej pytania otrzymują odpowiedzi. Tak właśnie było w przypadku tego opowiadania. W pewnym momencie wszystkie części układanki wskakują na swoje miejsca, wszystkie tajemnice zostają odkryte i czytelnik może odłożyć książkę bez uczucia, że coś nie zostało dopowiedziane.

Czekałam długo na możliwość przeczytania debiutanckiej książki Diane Setterfield i kiedy w końcu udało mi się to zrobić niezmiernie się cieszę, że książka mnie nie rozczarowała. A wprost przeciwnie, zauroczyła mnie w większym stopniu niż się spodziewałam. Dzięki niej poznałam losy Vidy Winter i odkryłam tajemnicę „Trzynastej opowieści”.

„Trzy mądre małpy - Łukasz Grass









Trzy mądre małpy - Łukasz Grass


Polska odpowiedź na książkę Harukiego Murakamiego "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu".
Kiedy łapie cię zadyszka po wejściu na drugie piętro, a waga pokazuje trzy cyfry, możesz albo zaakceptować siebie, albo... wziąć się do roboty.
Kiedy zawodowo jesteś na skraju wypalenia i przestajesz widzieć sens w tym, co robisz, możesz albo zaakceptować ten fakt, albo... wziąć się do roboty.
Łukasz Grass w obu przypadkach wybrał to drugie rozwiązanie. Źródłem pozytywnych zmian był dla niego triathlon. "Trzy mądre małpy" nie są jednak ani poradnikiem, ani opisem drogi "od zera do bohatera". To bardzo intymny notatnik męża, ojca, dziennikarza i zawodnika. Po tej lekturze nabiera się ochoty, żeby wyłączyć telewizor, włożyć na nogi sportowe buty i iść pobiegać. A potem z nową energią można zacząć realizować swoje marzenia.

źródło:  https://audeo.pl/484218/trzy-madre-malpy

Jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z tą pozycją, która miała premierę kilka dni temu. Lecz w związku z moją współpracą z potralem Audeo.pl postanowiłam pomóc w promowaniu tego audiobooka.

„Trzy mądre małpy” Łukasza Grassa jest to to pierwszy tytuł z cyklu „Audiobiblioteki sportowca”, do którego dołączą kolejne. Jest to pierwszy sportowy audiobook w Polsce!

Wbrew pozorom nie jest to książka dedykowana wyłącznie sportowcom czy poruszająca tylko taką tematykę. „Trzy mądre małpy” to nie sucha opowiastka czy poradnik o tym jak zacząć trenować i przechodzić na kolejne poziomy. Jest to przede wszystkim audiobook inspirujący, motywujący do działania i skłaniający do zmian... do wstania z kanapy i rozpoczęcia aktywności. To osobista historia człowieka, który postanawia coś zmienić w swoim życiu. Można więc stwierdzić, że jest to właśnie książka do osób, które ze sportem mają niewiele lub nic wspólnego.
żródło: www.audiotrening.pl

Autorem opowiadania jest Łukasz Grass. Dziennikarz radiowy i telewizyjny (Discovery Channel, TVP1, TVN24, Radio TOKFM, Radio PLUS). Współzałożyciel i redaktor naczelny portalu Akademia Triathlonu. Triathlonista i maratończyk.
źródło: www.audiotrening.pl

„Książka ta wywarła na mnie bardzo duże wrażenie. Jest to bowiem piękna historia o odwadze i o tym, jak można zmienić swoje życie na lepsze” - prof. dr hab. med. Jerzy Smorawiński, rektor Akademii Wychowania Fizycznego im. Eugeniusza Piaseckiego w Poznaniu

"Wbrew pozorom to nie jest książka tylko dla dziennikarzy i triathlonistów. Każdy z nas toczy swoją prywatną walkę. Dla jednych jest to przebierka, dla innych maraton. Łukasz Grass daje nam przepis na zwycięstwo.” - Stefan Szczepłek, publicysta „Rzeczpospolitej", autor książki Deyna.

Jak wspomniałam na początku nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z "Trzema mądrymi małpami" lecz pozycja mnie zainteresowała i na pewno w niedługim czasie po nią sięgnę.





Audiobook dostępny jest w wersji CD (http://www.audiobook.pl/p/pl/6362/trzy_madre_malpy-audiobook-lukasz_grass-1cd_-_mp3.html) oraz pliku (https://audeo.pl/484218/trzy-madre-malpy). Obie są dostępne przez stronę www.audiotrening.pl



niedziela, 25 listopada 2012

Romans z trupem w tle - Ewa Stec











Romans z trupem w tle - Ewa Stec

Kiedy przyłapiesz narzeczonego w łóżku – a właściwie na fotelu dentystycznym – z inną, możesz zrobić trzy rzeczy: wybaczyć, upić się albo zemścić.Agnieszka Rusałka postanawia się upić. A potem zemścić. za pomocą ogrodowego krasnala. I wplątuje się w niesamowite tarapaty…Policyjne zasadzki, porwanie i pościg, Mikołaj, Superman i Mozart, kuzynka modelka i sąsiad Wiesio, nadopiekuńcza matka i złośliwa ciotka, wróżka Klara Widząca i magiczny kot, dwie zwariowane przyjaciółki i Bond. Jerzy Bond. A wszystko to w zabawnej i pełnej zwrotów akcji powieści Ewy Stec.
źródło:  http://lubimyczytac.pl/ksiazka/30547/romans-z-trupem-w-tle

Po przeczytaniu na początku roku „Klubu Matek Swatek” zaopatrzyłam się we wszystkie książki Ewy Stec.  Teraz przyszedł czas na ostatnią pozycję autorki, która mi została do przeczytania czyli „Romans z trupem w tle”.

Główną bohaterką książki jest Agnieszka Rusałka. Młoda kobieta, którą poznajemy gdy upija się z żalu w jakiejś podejrzanej knajpie, gdyż przyłapała swojego narzeczonego Jacka na zdradzie. W takich okolicznościach poznaje Jerzego Bonda, przystojnego pana doktora, który od pierwszej chwili wydaje się nią zainteresowany. Zdradzona Agnieszka, po wytrzeźwieniu w mieszkaniu Jerzego, postanawia zemścić się na byłym narzeczonym. Dochodzi do wnioski, że najlepszym sposobem będzie nie oddanie mu paczki, która przyszła do niego na jej adres, a o którą Jacek ciągle się upomina. Agnieszka nawet nie przypuszcza, że od tego zacznie się cała lawina problemów, które na nią spadną.

Mimo zawiłej intrygi i dosyć sporej ilości postaci wszystko w książce przedstawione jest w logiczny i prostu sposób i jak zwykle okraszony sporą dawką humoru. Mimo tego, że można się domyśleć jak potoczą się losy bohaterów książkę czytało mi się bardzo przyjemnie. I nigdy przez myśl by mi nie przeszło, że przyczyną wszystkich problemów będzie krasnal Gapcio.

Najbardziej jednak podobał mi się wątek znajomości Agnieszki i Jerzego. Ich spotkania, rozmowy a w szczególności ich randka były niesamowicie urocze. A po ostatnim telefonie Jerzego wcale nie dziwię się, że Agnieszka się przełamała i pojechała do jego mieszkania.

Prócz głównych bohaterów, dużo do książki wnoszą też postacie drugoplanowe. Przyjaciółki Agnieszki – Julia i Kasia, kuzynka Justyna, sąsiad Wiesio, pan Malinowski. Każda z postaci jest jakaś i czymś się wyróżnia.  Zresztą postacie kreowane przez autorkę zawsze są barwne, żywe i wyraźne.

„Romans z trupem w tle” jest lekkim babskim kryminałem. Nie ma w nim brutalnych zabójstw ani przelewu krwi. Jest  za to cała masa zabawnych sytuacji, duża dawka dobrego humoru i sarkazmu. Mi tą książkę czytało się równie przyjemnie jak wszystkie książki Ewy Stec.



czwartek, 22 listopada 2012

Cyrk nocy - Erin Morgenstern








Cyrk nocy - Erin Morgenstern


Rozgrywająca się w zaczarowanym cyrku u schyłku dziewiętnastego wieku powieść to magiczna, ponadczasowa historia miłosna.

Witajcie w Le Cirque des Reves: czekają was niezwykłe przeżycia, można się tu zgubić w gąszczu chmur, przechadzać po bujnym ogrodzie z lodu i podziwiać, jak wytatuowana kobieta guma wciska się do szklanego pudełka.
W tym świecie iluzji rozgrywa się zaciekła rywalizacja – pojedynek dwojga magików, Celii i Marca, których od dzieciństwa szkolili właśnie w tym celu władczy nauczyciele. Rywale nie wiedzą, że w tej grze może być tylko jeden zwycięzca, a cyrk jest areną niecodziennej bitwy, w której bronią jest wyobraźnia.

Kiedy zaś Celia i Marco dadzą się ponieść uczuciu, ich mistrzowie zdecydują się na bezwzględną interwencję.

Czytając tę powieść przenosiłam się w inny świat. Wspaniale było móc oderwać się od rzeczywistości i dać wciągnąć czarom. Mam nadzieję, że dla Słuchaczy Cyrk nocy będzie równie magiczną przygodą.
Maria Peszek

źródło: https://audeo.pl/473811/cyrk-nocy


Nigdy nie ciągnęło mnie do audiobooków. Bałam się, że nie będę mogła skupić się na treści słuchanej książki i że będę się co chwilę gubiła w wątkach, które gdzieś mi umkną. Lecz gdy zgłoszono się de mnie ze strony Audeo.pl z  propozycją o zrecenzowanie jednego z oferowanych przez nich audiobooków postanowiłam spróbować i sprawdzić jak to jest ze słuchaniem książek.

Mój wybór padł na książkę, o której ostatnio czytałam dość sporo pozytywnych opinii „Cyrk nocy” autorstwa Erin Morgenstern.

Le Cirque des Reves nie jest zwykłym cyrkiem.  Już godziny otwarcia sugerują, że jest inny niż większość cyrków, gdyż bramy otwarte są od zmierzchu do świtu. Jego kolorystyka też jest nietypowa. Nie jest upstrzony bystrymi kolorami lecz namioty, wystrój i stroje artystów utrzymane są w czerni, bieli, szarości z niewielkimi akcentami czerwieni. Nie spotkamy w nim dzikich zwierząt czy klaunów. Znajdziemy jednak rzeczy jakich nigdy wcześniej nie widzieliśmy jak Drzewo Życzeń, Labirynt Chmur czy Lodowy Ogród.

W tych magicznych okolicznościach rozgrywa się pojedynek na śmierć i życie, między Celią i Markiem. Dwójką ludzi, którzy zostali wplątani jako dzieci w rywalizację między dwoma dawnymi konkurentami. Celia i Marko żyją daleko od siebie poznając tajniki magii i przygotowując się na pojedynek, który mają rozegrać. Żadne z nich nic o sobie nie wie, nie znają się, wiedzą tylko że pewnego dnia przyjdzie im się ze sobą zmierzyć. Wszystko komplikuje się gdy pewnego dnia Celia i Marko poznają się i zakochują się w sobie.

„Cyrk nocy” jest magiczną książką. Magia wylewa się z każdej strony. Dzięki bardzo dokładnym opisom wystroju i atrakcji cyrkowych nie ma się żadnych problemów z wyobrażeniem sobie co jak wygląda. W wizualizacji bardzo pomocne są rozdziały, w których czytelnik jest odwiedzającym. Poznaje tajniki cyrku  począwszy od wejścia przez jego bramy, odwiedzanie poszczególnych namiotów z atrakcjami a na opuszczeniu go o świcie kończąc.

W książce magiczne nie są tylko atrakcje ale również  bohaterowie opowiadania. I nie tylko dlatego, że posiadają zdolności magiczne ale też dlatego, że większość z nich czytelnik lubi od pierwszych chwil. Do moich ulubieńców, prócz Celi i Marka należą Bealy oraz bliźniaki Gizmo i Szkrab. Tej dwójki wprost nie można nie pokochać. Dużą sympatią darzyłam również Friedricka Thiessena.

Mnie najbardziej poruszył wątek miłości Celii i Marka. Ich miłość była tak samo magiczna jak cała książka. Bardzo delikatna, wprost eteryczna. Długo nie wiedzieli o sobie mimo, że tak naprawdę od zawsze byli świadomi, że istnieje ta druga osoba, która ma odegrać w ich życiu ogromną rolę. Poznając reguły gry w której biorą udział muszą pogodzić się z tym, że jedno z nich musi umrzeć aby ogłosić zwycięzcę rozgrywki.

Minusem książki było dla mnie to, że w pewnym momencie akcja spowalnia na jakiś czas i pojawiają się dłużyzny. Drugim zastrzeżeniem jest to, że co kilka rozdziałów akacja książki dzieje się w różnych latach i dotyczy różnych bohaterów. Co, zwłaszcza na początku wprowadza trochę chaosu. Ale im dalej tym bez problemu można odróżnić, które rozdziały kogo dotyczą a gdy akcje z przeszłości i przyszłości zaczynają się zrównywać wtedy książka naprawdę wciąga i nabiera tempa.

Koniecznie muszę wspomnieć o lektorze audiobooka, którym w „Cyrku Nocy” jest Maria Peszek. Według mnie pani Maria była idealna do czytania tej książki. Jej głos niesamowicie wpasowywał się w tajemniczą aurę opowiadania. A jej delikatna zmiana intonacji dla każdego bohatera powodowała, że nie było problemów z rozróżnieniem postaci podczas słuchania dialogów.

Kolejną rzeczą, która uzupełnia magiczny klimat książki jest okładka. Dzięki niej wiedziałam jak wyobrażać sobie cyrku, który opisała autorka.

Mimo, że nie jestem miłośniczką cyrków, gdyby do mojego miasta zawitał „Cyrk Snów” z pewnością bym go odwiedziła. Choćby  po to, aby zobaczyć pokaz  iluzjonistki, odwiedzić Lodowy Ogród czy zjeść karmelizowane jabłka. A może nawet po kilku wizytach w tym magicznym miejscu wdziałabym czerwony szal i wkroczyła w szeregi Reveurs



Za audiobooka dziękuję





niedziela, 18 listopada 2012

Saga Zmierzch: Przed świtem część 2 - recenzja filmu







"Saga Zmierzch - Przed świtem część 2"

Szał na punkcie serii „Zmierzch” przeszłam w 2007 roku. Jeszcze zanim nastąpił cały boom na książki i filmy. Teraz, kilka lat po ukazaniu się ostatniej części książki, przyszedł czas na premierę ostatniej ekranizacji. Biorąc pod uwagę, że byłam na wszystkich częściach filmu po prostu nie mogłam nie zobaczyć „Przed świtem”. Mimo, że po poprzedniej części, która kompletnie mi się nie podobała, szłam z mieszanymi uczuciami.

Akcja filmu zaczyna się dokładnie w tym samym momencie, w którym zakończyła się akcja poprzedniej części. Bella staje się wampirem, zaczyna zauważać zmiany jakie w niej zaszły, poznaje swoją córeczkę, jest szczęśliwą żoną Edwarda i wszystko układa się dobrze. Do momentu gdy Vilturi dowiadują się, że w Forks żyje nieśmiertelne dziecko a co zgodnie z wampirzym prawem jest niedopuszczalne. Przybywają więc do Forks aby rozwiązać problem.

Mimo wcześniejszych obaw co do filmu zostałam mile zaskoczona, ponieważ ekranizacja okazała się całkiem udana. Pomimo średniego aktorstwa (nie wiem czy gorsza jest Kristen Stewart z jedną beznamiętną miną czy Kristen Stewart próbująca okazać jakieś emocje) i momentami trochę sztucznie wyglądającymi efektami specjalnymi wyszło naprawdę nieźle.

Podobało mi się to, że bardzo dokładnie zostały przedstawione wydarzenia z książki. Spotykamy się ze wszystkimi dotychczasowymi postaciami plus cała masą nowych wampirów, których czytając książkę nigdy nie mogłam zapamiętać i nie orientowałam się kto jest kim. Piękne były ujęcia i zbliżenia ukazujące to w jaki sposób po przemianie Bella postrzega świat. Od razu na początku zachwyciła mnie czołówka filmu. I jak zawsze idealnie dobrana muzyka. Uważam, że bardzo dobrą robotę zrobili ludzie od castingu wybierając Mackenzie Foy na Renesmee. Dziewczynka nie dosyć, że prześliczna to potrafiła zagrać swoją rolę i w dodatku miała w sobie coś takiego, że bez problemów mogłam uwierzyć że jest córką Belli gdyż Mackenzie i Kristen mają w sobie coś podobnego.

Ale głównym powodem dla którego oceniam film za udany jest kilka ostatnich scen. Wiedziałam, że film ma mieć inne zakończenie niż książka gdyż była to oficjalna informacja. Ale to co zrobili scenarzyści wbiło mnie w fotel. A razem ze mną chyba wszystkich ludzi przebywających w kinie, którzy przeczytali wcześniej książkę. Przestałam oddychać na dłuższy czas, siedziałam z otwartą buzią, wielkimi oczami, zaciśniętymi pięściami a mój szok pogłębiał się z każdą kolejną sekundą. Mimo tego, że dla każdej osoby, która czytała książkę (chociaż myślę, że ci co jej nie czytali też mogli być zaskoczeni) było ogromnym szokiem to co widza na ekranie myślę, że było to fajne posunięcie ze strony scenarzystów. Ponieważ zaskoczyli widzów i bardzo urozmaicili scenę, która w książce była raczej nudna.

Kolejną sceną, która mnie urzekła była scena końcowa. Była dokładnie taka jaka powinna być scena kończąca serię o miłości, która poruszyła miliony osób na całym świecie. Ciepła i pełna uczuć, przywołująca wspomnienia o tym jak to wszystko się zaczęło.

Tak jak napisałam na początku, moje uwielbienie dla serii Stephenie Meyer minęło już jakiś czas temu ale nie wybaczyłabym sobie gdybym nie obejrzała ostatniej części filmu. I cieszę się, że się nie zawiodłam i moja przygoda ze „Zmierzchem” kończy się w tak samo miły sposób w jaki się zaczęła.


czwartek, 15 listopada 2012

Top 10: Książki, które chcielibyśmy otrzymać w prezencie



Top 10 to akcja, przy okazji której na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - wypatruj nowych tematów.
Dziś przyszła pora na... Książki, które chcielibyśmy otrzymać w prezencie!




(kolejnymi tomami też bym nie pogardziła :D )




    



źródło: Lubimy Czytać


To jest stan moich świątecznych życzeń na dziś. Znając życie do Świąt przybędzie ich jeszcze drugie tyle. Ale mam nadzieję, że Mikołaj się postara i chociaż kilka z nich znajdę pod choinką.




wtorek, 13 listopada 2012

Bared to you/Dotyk Crossa - Sylvia Day











Bared to you/Dotyk Crossa - Sylvia Day

Powieść, którą czytają kobiety w trzydziestu sześciu językach na całym świecie.
Powieść, która jest najszybciej sprzedającym się tytułem ostatniej dekady.
Jedyna taka powieść erotyczna, która łączy w sobie dobry styl z wyjątkową przyjemnością czytania.

Gideon Cross pojawił się w moim życiu jak błyskawica w mroku.

Był piękny i intrygujący, rozpalał do białości. Pociągał mnie jak nikt dotąd. Pragnęłam jego dotyku jak narkotyku, choć wiedziałam, że jest dla mnie zgubny. Moja zraniona dusza i ciało broniły się, ale on z łatwością je posiadł.

Gideon czuł to samo, dręczyły go podobne demony. Byliśmy jak lustra, które odbijały swoje najgłębsze rany i najdziksze pragnienia.

Ta miłość stworzyła mnie na nowo. Modliłam się, by koszmary przeszłości nie rozdzieliły nas.

źródło:  http://lubimyczytac.pl/ksiazka/155330/dotyk-crossa

Jeżeli ktoś myślał, że „Pięćdziesiąt twarzy Greya” jest dnem to jestem bardzo ciekawa co miałby do powiedzenia po przeczytaniu „Dotyku Crossa”.

Sama nie wiem co mnie skłoniło do przeczytania tej książki. Chyba to, że w zeszłym tygodniu zobaczyłam zapowiedź nowej trylogii, która ma być konkurencją dla książek E.L James i której pierwsza część pt „Dotyk Cross” ma mieć premierę w Polsce 21 listopada.

Eve Tramell dostaje pracę w firmie reklamowej i już pierwszego dnia w biurze wpada na nieziemsko przystojnego młodego mężczyznę. Jak się później okazuje jest to Gideon Cross – milioner i właściciel firmy w której pracuje Eva (i chyba połowy nieruchomości w Nowym Jorku). Mężczyzna od razu daje do zrozumienia dziewczynie, że chce spędzić z nią noc. Na początku Eva opiera się ale po krótkim czasie ulega namowom i wdziękom Gideona.

W tym krótkim opisie zamyka się cała fabuła książki. Można jeszcze dodać, że Eva i Gideon mają traumy z dzieciństwa, które ukrywaj przed światem i które mają wpływ na ich obecne życie.

To wszystko. Prócz tego tylko seks, seks, seks oraz fochy i ucieczki Evy. W tej książce nie dzieje się zupełnie nic. Każda rozmowa sprowadza się do seksu, do aluzji seksualnych albo obietnicy seksu. Humory Evy zmieniają się jak w kalejdoskopie a jak coś jej się nie podoba, odwraca się i ucieka od Gideona, który później do niej dzwoni, przeprasza i znów lądują w łóżku albo w jakimkolwiek innym miejscu w którym można uprawiać seks.

Czytając „Bared to you” wprost nie można jej nie porównywać do „Pięćdziesięciu twarzy Greya” przy czym, książka pani James wypada dużo lepiej przy opowiadaniu Sylvii Day. Przede wszystkim postacie Any i Christana są dużo bardziej sympatyczne. Ana była miłą, zwyczajną dziewczyną, którą bardzo lubiłam. Eva była irytująca i sama nie wiedziała czego chce. Christian był władczy i chciał mieć wszystko pod kontrolą ale nie był przy tym tak bardzo denerwujący jak Gideon, którego przez większość czasu miałam ochotę walnąć. I przede wszystkim sposób w jaki Christian starał się uwieść Anę był bardziej taktowny niż to co robił Gideon. Zachowanie Crossa bardziej wyglądało jak molestowanie seksualne w miejscu pracy niż uwodzenie kobiety.

U Any i Christiana lubiłam ich rozmowy, ich wymianę maili, to jak Ana denerwowała i prowokowała Christiana i to jest coś czego brakuje Evie i Gideonowi. Między nimi nie ma rozmów, nie ma żartów, jest tylko seks.

Mimo tego, że te dwie książki są bardzo do siebie podobne i żadna nich nie jest literaturą wysokich lotów to nieporównywalnie przyjemniej czytało mi się historię Christiana Greya i Any Steel.

Po przeczytaniu „Dotyku Crossa” wiem, że na razie kończą z książkami tego typu. Mam przesyt. Przeczytałam trylogię o Greyu z powodu szumu wokół niej  i czytało mi się całkiem przyjemnie, przeczytałam „Trzy oblicza pożądania”, które też były ciekawe ale „Dotyk Crossa” spowodował, że musze odpocząć od książek, w których większość treści sprowadza się do seksu. Dlatego raczej nie skuszę się na poznanie dalszej historii Evy i Gideona.


Trylogia "Crossfire"

1. Dotyk Crossa
3. Wyznanie Crossa (premiera czerwiec 2013

 


niedziela, 11 listopada 2012

Liebster Blog Award

Wczoraj mój blog został Nominacja do Liebster Blog Award aż przez dwie osoby: Alice i Ejotka. Jest mi niezmierni miło gdyż jest to pierwsze wyróżnienie mojego bloga. 
Dziękuję dziewczyny! :*



„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia."
Zabawa polega na odpowiedzeniu na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.



Pytania od Alice:

1. Ulubiona seria książkowa.
Nie wiem czy ulubiona ale serią, która w tym roku mnie powaliła na kolana była seria "Czarne Kamienie" Anne Bishop.

2. Najlepiej zekranizowana książka to ...?
"Wywiad z wampirem". Bardzo mało różnic między filmem a książką.

3. Ulubiony cytat.
„Umysł potrzebuje zaś książek, podobnie jak miecz potrzebuje kamienia do ostrzenia” George R. R. Martin - Gra o tron

4. Z jakim bohaterem książkowym chciałbyś się poznać?
Strasznie trudne pytanie ale chyba Daenerys Targaryen z "Pieśni Lodu i Ognia" Georga Martina.

5. Przygodę z jakiej powieści chciałbyś przeżyć?
Zdecydowanie z Harrego Pottera.

6. Kupujesz książki czy wypożyczasz?
Kupuję. Uwielbiam mieć książki na własność i powiększać swoją biblioteczkę.

7. Książka, którą zabrałbyś ze sobą na koniec świata.
Nie mam pojęcia. Jednej chyba nie byłabym w stanie wybrać.

8. Ulubiona książka z dzieciństwa.
Nie pamiętam żebym miała jakąś ulubioną książkę. Ale w pamiętam książkę pt "Czarna owieczka" Jana Grabowskiego. Czytałam ją kilka razy i bardzo mi się podobała. Ale najbardziej w pamięci utkwiły mi prześliczne rysunki z tej książki.

9. Ulubiony film.
"Dirty dancing" i "Pamiętnik"

10.Ulubiony autor.
Nie mam. Mam autorów, których książki lubię ale nie nazwałabym ich ulubionymi.

11.Zajęcie w wolnym czasie
Prócz czytania, słuchanie muzyki. Kocham muzykę chyba na równi z czytanim książek.

Pytania od Ejotek

1. Gdybyś miał/-a możliwość zabrać ze sobą na bezludną wyspę 5 przedmiotów - co by to było?
Ipod, czytnik ebooków wypełniony książkami, aparat fotograficzny, zapas czekolady i olejek do opalania.

2. Czy bierzesz udział w wyzwaniach czytelniczych? Uzasadnij odpowiedź

Nie, jakoś nie kręci mnie czytani książek z przymusu albo żeby coś udowodnić.

3. Wolisz wakacje w górach czy nad morzem?
Do zeszłego roku byłam przekonana że morze. Ale wtedy pojechałam pierwszy raz w góry i się zakochałam. Teraz jest mi bez różnicy, morze i góry kocham tak samo.

4. Wymień 3 cechy prawdziwego przyjaciela
 Lojalność, zrozumienie i coś co dla mnie jest ważne, poczucie humoru. Nie mogłabym się przyjaźnić z kimś z kim nie mogłabym się pośmiać.

5. Który autor, mimo pozytywnych opinii znajomych/rodziny/blogosfery nie spełnił Twoich oczekiwań?
Haruki Murakami. Przeczytałam tylko jedną jego książkę "Na południe od granicy, na zachód od słońca" ale zupełnie nie zrozumiałm przesłania i zraziłam się do niego tak bardzo, że zupełnie nie ciągnie mnie do innych jego książek.

6. Która książka - Twoim zdaniem - powinna mieć ciąg dalszy?
Nie ma takiej. Po kilku kontynuacjach, które zepsuły dobre wrażenie po książkach uważam, że lepiej napisać mniej i nie ciągnąć historii na siłę.

7. Czym kierujesz się wybierając książkę do czytania na wieczór?
 Nie mam konkretnych książek, które wybierałabym na wieczór. Raczej czytam tą samą książkę, którą zaczęłam czytać wcześniej.

8. Która książka, z dotychczas przeczytanych, najbardziej zapisała się w Twojej pamięci i dlaczego.
"Cień wiatru" Carlosa Riuza Zafona, "Bez mojej zgody" Jodi Picoult i "Złodziejka książek" Markusa Zusaka. Nigdy nie zapomnę tego co czułam podczas czytania tych  książek. Byłam całkowicie wyłączona z życia bo jedyne co mnie interesowało to to co wydarzy się dalej.
.
9. Po co sięgniesz gdy masz ochotę na coś słodkiego?
Czekoladę w każdej postaci


10. Do którego czytania książek, z którego gatunku literackiego żadna siła Cię nie zmusi?
Chyba nie ma takiego. Jak mnie coś zainteresuje to po prostu to przeczytam nie zważając na gatunek.

11. Poleć mi jakiś fajny tytuł do sprawienia sobie "pod choinkę" :)
Polecę coś lekkiego do pośmiana się. "Dożywocie" Marty Kisiel i książkę, którą sama dostałam "pod choinkę" w ostatnie Święta "Klub Matek Swatek" Ewy Stec.


1. Wolałabyś/wolałbyś umieć latać czy móc być niewidzialnym?
2. Ulubiona piosenka?
3. Na koncert jakiego zespołu chciałbyś/chciałbyś się wybrać?
4. Ulubiony serial?
5. Ulubione zwierze?
6. Ulubione miejsce na ziemi?
7. Film, którego ekranizacja jest lepsza od książki?
8. Kawa czy herbata?
9. Lato czy zima?
10. Najlepsza książka przeczytana w tym roku?
11. Którą książkę przeczytałaś/przeczytałeś więcej niż raz?

Blogi, które nominuję:

http://czytam-sobie-ksiazki.blogspot.com/
http://recenzje-maialis.blogspot.com/
http://www.w-swiecie-ksiazekk.blogspot.com/



czwartek, 8 listopada 2012

Trzy oblicza pożądania - Megan Hart










Trzy oblicza pożądania - Megan Hart

Nigdy nie zdradziłam męża. Nie miałam też żadnych powodów, by podejrzewać, że on mnie zdradził. A teraz zapraszaliśmy obcą osobę do naszego łóżka. Musiałabym być stuknięta, żeby nie czuć niepokoju.

Pożądanie zwyciężyło nad zdrowym rozsądkiem. Zupełnie jak w przeszłości, gdy moje ciało zignorowało rady umysłu i serca. Dojrzałam, ale nie zmądrzałam.

Stałam pomiędzy, ale jednocześnie ponad nimi, jak dama między dwoma królami. Byli opanowani, choć gotowi zmienić to w każdej chwili, czekali tylko na moją komendę. Nie byli podobni, ale w tej chwili całkowicie nierozróżnialni.

– Chodźcie – powiedziałam cicho, ale obaj mnie usłyszeli. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do sypialni, nie oglądając się za siebie. (…)

Podniosłam powoli ręce, ujęli moje dłonie i wtedy ich przyciągnęłam. Poczułam na plecach ręce męża obok rąk Alexa. Nie byliśmy już trójkątem o ostrych wierzchołkach, lecz tworzyliśmy krąg. Spleciony z ramion, nóg i złączony wspólnym pragnieniem.


źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/152436/trzy-oblicza-pozadania


Gdyby nie promocja w Biedronce pewnie nie sięgnęłabym nigdy po tą książkę. Jednak zwracające uwagę okładka wpadła mi w oczy i postanowiłam ją kupić.

Anne i James są małżeństwem od sześciu lat. Pewnego dnia w ich życie wkracza dawny przyjaciel Jamesa – Alex. Po kilku latach nieobecności wraca do kraju i zatrzymuje się w ich domu. Po pewnym czasie relacje między Anne i Alexem zacieśniają się i zostaje on zaproszony do małżeńskiej sypialni Anne i Jamesa. Na początku wszystko układa się dobrze ale gdy Anne zaczyna coś czuć do Alexa  sprawy zaczynają się komplikować.

Po opisie na okładce książki mogłoby się wydawać, że relacje seksualne między Anne, Jamesem i Alexem są głównym wątkiem książki. Jednak tak nie jest. Książka porusza dużo innych tematów, które mimo tego że są wątkami pobocznymi, są poważne i interesujące. Mamy tu alkoholizm w rodzinie, niechcianą ciążę, hazard, nierozwiązane problemy z przeszłości. Dzięki tym wątkom książka nie jest zwykłym erotykiem i byłaby interesująca nawet gdyby nie zawierała opisów stosunków między bohaterami.

Plusem książki jest to, że postacie są realne. Są to osoby z problemami, nikt z nich nie ma idealnego życia, w którym wszystko układa się tak jak sobie wymarzyli a bohaterka nie spędza całych dni na wzdychaniu do ukochanego i podziwianiu jego boskiego ciała. Każdy musi uporać się z problemami, z demonami z przeszłości. Muszą podejmować decyzje, które mogą całkowicie zmienić ich życie i zaważyć na przyszłości.

Bardzo ciekawe jest zakończenie książki. Do końca nie wiemy jak postąpi bohaterka. Sama nie wiem czy jestem zadowolona z zakończenia czy nie. Z jednej strony chciałam, żeby Anne dokonała innego wyboru, z drugiej rozumiem dlaczego nie postąpiła inaczej.

Jedyną rzeczą, która mi przeszkadzała podczas czytania była duża dawka wulgaryzmów. Są momenty gdy mocniejsze słowa pasują, są potrzebne aby podkreślić wydźwięk przekazu. Ale tu były używane w sytuacjach, w których nie były konieczne. Epitety jakimi obrzucali się James i Alex naprawdę mnie raziły i wybijały z rytmu czytania. Myślę, że można było ich uniknąć i nikomu by ich nie brakowało.

Czytając „Trzy oblicza pożądania” zastanawiałam się nad pewną rzeczą. Obawiam się, że tak jak po „Zmierzchu” nastąpił szał na książki fantastyczne z wampirami, demonami i innymi stworzeniami w głównych rolach, tak teraz, po rozgłosie jaki towarzyszył „50 twarzom Greya” nastąpi boom na powieści erotycznych dla kobiet. „Trzy oblicza pożądania” niby były napisane w 2008 roku ale w tym roku nastąpiło ich wznowienie, kilka dni temu widziałam gdzieś zapowiedz nowej trylogii erotycznej napisanej przez Sylvię Day, jeszcze wcześniej czytałam informację o autorce, która mówi o książce, którą właśnie pisze, że „Christian Grey czerwieniłby się ze wstydu podczas jej czytania”. Mam nadzieję, że to chwilowy szał, który szybko minie i że po wejściu do księgarń nie będą mnie atakowały z każdej strony książki, w których autorki będą się prześcigały w coraz to dziwniejszych upodobaniach seksualnych swoich bohaterów.

Wracając do „Trzech obliczy pożądania” książkę czytało mi się przyjemnie i szybko. Nie powaliła mnie ale nie żałuję, że po nią sięgnęłam, ponieważ nie jest ona tylko powieścią erotyczną ale porusza też problemy z którymi możemy spotkać się w codziennym życiu.